7 3 09
obwodnica
Najpierw
powoli
jak żółw
ociężale
Ruszyła
maszyna
po chwytach
ospale.
Szarpnęła oblaje i ciągnie z mozołem,
I kręci, kręci koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stęka, łomoce i pędzi.
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa -
Tłusta oliwa.
Wisi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego brzucha jej bucha:
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze magnezją po oczach ci sypie.
Mięśnie ma wielkie i ciężkie, z żelaza i stali,
A jeszcze odważniki do niej podoczepiali.
Obwód to ciężki i trudny niezmiernie,
Nikt nie powtórzy tych ruchów wiernie.
I choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
I każdy nie wiem jak się natężał,
To nie powtórzą - taki to ciężar!
[słowa: tuffim | muzyka: zion train]
|