morpho.pl

WdAhu Wallzine Wspinaczkowy Nr 10
10 września 2003

Motto numeru: understanding is doing




A w numerze:

  • Najlepsi polscy wspinacze odpowiadaja na krępujące pytanie: "Czy wspinanie jest czymś więcej niż tylko sportem?"
  • Bouldering: sztuka czy sport?
  • Mądrości Muppeta
  • Sex&Climbing - obalamy mity wspinaczkowej erotyki
  • Kamienie- opowiadanie mistyczne

TheNEWS  



Muppet+Lucjan+Tomcio+Piotrek spędzili pierwszą połowę sierpnia na campie w Barbizon. Podczas tego niezwykle owocnego wyjazdu padł absolutny rekord temperatury: 41 stopni w cieniu. W tak niesprzyjających warunkach, Lucjan zaliczył szereg relatywnie trudnych problemów, w tym: Orgasme Cosmique, Holy Moly 7a+ font (należy tutaj nadmienić, że dwa dni później nawet taki kolos boulderingu jak Marc la Menestrel, nie dał rady temu boulderowi) oraz szereg innych 7a font, niektóre z nich flashem. Mały Tomcio prawie zaliczył niebieski obwód w Bas Cuvier (43 z 49 przystawek), przekonując się niewątpliwie o tym, jak trudno jest pokonać nawet pozornie łatwe obwody zgodnie z arkanami sztuki bleausardzkiej. Natomiast Muppet zaliczył kilka 5 litrowych baniaczków najtańszego sikacza z Carrefour. Jednak już sam fakt pierwszego udanego lądowania przedstawicieli Lubelszczyzny na powierzchni Bleau należy zaliczyć do niewątpliwych sukcesów.


Less-R założył swoją własną, osobistą, autorską stronę internetowo-wspinaczkową pt.: republika.pl/less_r. Stronę cechuje minimalizm formy i maksymalizm treści. Propozycja ciekawa i interesująca nadzwyczaj.


Banan został headchifem w barze w Lake District, co zaowocowało sieknięciem boulderu The Power Pinch V9 w rejonie Bowderstone.


Stefan po kasacji palca na Pochylcu zajął się w działalnością społeczną, czego wynikiem było osadzenie ponad 100 nowych ringów, z czego lwia część została wbita na Wielkiej Turni w Będkowskiej, która to skała powoli zamienia się w zupełnie autonomiczny rejon wspinaczkowy (obecnie znajduje się tam już kilkanaście dróg od 5+ do 6.4+/5).


Peter skończył 25 lat.


NOCOMMENT 



  • Banan zgolił brodę
  • obie roślinki Muppeta okazały się facetami
  • Stefan poprowadził w OSie Rysę Kurtyki 6.2. Dwa dni wcześniej włąsnoręcznie obił tę drogę











pytanie-odpowiedź  



odpowiedź Banana:

Będzie hipokryzją przeczenie twierdzeniu, iż wspinanie jest sportem. Ten fakt akurat nie podlega dyskusji i czy tego chcemy, czy nie, jest to niepodważalne. Jednak ze swoją sportowością niesie ono ogromny potencjał wartości pozasportowych. W moim przypadku wspinanie nie ogranicza się do czysto konsumpcyjnego podejścia do tego sportu. Stopień ingerencji wspinania w moją egzystencję jest zbyt duży, aby można było je ograniczać do tak wąskiego zakresu. Na pewnym etapie rozwoju przeistacza się ono z formy spędzania wolnego czasu w sposób na życie, staje się filozofią, a nawet chorobą, uzależnieniem. Staje się pryzmatem, przez, który tylko potrafisz postrzegać świat, analizować fakty, dopasowywać rzeczywistość do tylko tobie odpowiedniej formy. Jeśli chodzi o mnie to moja ewolucja świadomości wspinaczkowej rozpoczęła się od całościowego podejścia (sensu largo :)) do tej "dyscypliny", które powoli i skrupulatnie zmierza do rozgrzebywania jej składowych, oddając się analizie fundamentów. Tutaj ważny jest najmniejszy ruch, pojedyncze odczucia z nim związane, dążenie do jego doskonalenia i jego smakowania. Stan ciała i umysłu przed każdym wyzwaniem, a także po każdorazowej porażce. Momenty permanentnie powracających myśli destrukcyjnych i chwile załamań.
Ten swoisty minimalizm sprawia, że wspinanie staje się sumą subiektywnych odczuć tak fizycznych jak i psychicznych, wolnych od chorobliwego współzawodnictwa i konkurencji. Ta sfera subiektywna, intymna, jest elementem, który najbardziej cenię we wspinaniu. Nie podlega ona zewnętrznym analizom i weryfikacji. Jest niezależna od sukcesów i niepowodzeń innych jednostek, co daje jej dominujące miejsce w moim życiu. Według mnie najbardziej wartościową formą wspinania, a zarazem wykluczającą konkurencję i współzawodnictwo jest bouldering. W samotności, w grupie, z silniejszym, ze słabszym, niezależnie czy na trudnym czy banalnym problemie, jesteś w stanie poprzez bouldering doznać równocześnie uczucia szczęścia i spełnienia. I to chyba coś więcej...

Banan


odpowiedź Qby:

Wspinanie jest sportem. Sportowym pojmowaniem spraw doczesnych. Nie jest niczym innym. Po co te wszystkie pseudofilozofie i dumania. Toż to wszystko blaga. Piszą, że niby transcendentalne i metafizyczne sprawy, że przechwyt to absolut i mistycyzm. A ja wam mówię, że to zwykła praca fizyczna, fizolskie oranie w celu zbudowania odpowiedniej pary. Swastyki w oczach, stękanie, pot, ból mięśniowo-stawowy, ogólna degrengolada. Popatrzmy na mistrzów skały, tych prawdziwych sportowców z pierwszych stron górskich periodyków. Czy potrzebują jakiejś intelektualnej podbudowy? Czy mają etatowego dumacza-myśliciela-filozofa, który stoi obok i doradza jak szarpnąć z paznokcia? Czy czytają Sartre'a lub Nietschego? Nie. Oni tego nie robią. Oni po prostu orają na drągach, campusach, wieszają sobie ciężary, i ładują, ładują, ładują. Byle więcej, byle mocniej, byle lepiej! Nie oszukujmy się. To tylko sport. Nie łudźmy się, że tak nie jest, bo tak jest i basta. No, a siląc się na teorię, że może być wspinanie integralnym składnikiem ludzkiej egzystencji - to oczywiście - może nim być. Czemuż by nie? Tak jak wszystko może stanowić treść życia - picie piwa, rybki akwariowe, bierki, strzyżenie włosów, wyplatanie koszy z wikliny, hutnictwo, wędkarstwo, fliziarstwo, pieniactwo, sprzedaż plastikowych wiaderek i koszyków, sprzątanie balkonu i piwnicy, opierdalanie popapranej sąsiadki, jedzenie frytek i keczupu, podglądanie koleżanek w przebieralni na basenie, wyłapywanie pcheł psu i kotu, naprawianie popsutej gofrownicy, wymiotowanie po zakrapianej solidnie trunkami imprezie, czytanie w myślach Pani Kierowniczki z pobliskiego Domu Harcerza, chęć naprawiania świata w strukturach Samoobrony, jedzenie śledzi i ogórków konserwowych, tropienie złych charakterów i wiele, wiele innych spraw treść życia stanowić może. Wspinanie również. I tyle.


Alfred Dużapara



odpowiedź trenera Grzegorza:

Czy wspinanie, to tylko sport?
Czy panelowcy, to na pewno wspinacze?
Czy Himalaizm, to tylko spacerek na 8000m?
Czy Boulnering, jest czymś ważniejszym od Alpinizmu?
Czy Taternik, jest lepszym wspinaczem od panelowca?
Czy tylko wspinacze skałkowi mają jaja, a boulderowcy to baby?

Pytanie jest podstępne i tendencyjne! Zadawanie takiego pytania Gajaszkowi, który od 26 lat z wielką radością uprawia sport, jest prowokacją. Nie podoba mi się zwrot "tylko sport". Dla mnie sport nie jest jakąś błahostką, czymś nieistotnym. Wychowano mnie w przekonaniu, że aby zaistnieć jako Człowiek, należy dbać o rozwój duchowy, intelektualny i fizyczny. Myślę, że szeroko rozumiane ,,wspinanie", jest doskonałym sposobem, aby stać się Człowiekiem.
Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie Wdh, TAK lub NIE. Wiem natomiast z całą pewnością, że potęga wspinania, tkwi w tym, że każdy może znaleźć coś dla siebie. I to powinno łączyć ludzi, a nie dzielić.
Dla mnie nie ma znaczenia, czy ktoś traktuje wspinanie jako ,,tylko sport", sport wyczynowy, zabawę, sposób na życie, przygodę, czy kurację odchudzającą...

Grzegorz Gajaszek




Pytanie do następnego numeru WdAhu brzmi:
"Czy wspinanie jest lepsze niż seks?".
Wszystkich chętnych do udzielenia odpowiedzi na to jakże podchwytliwe pytanie prosimy o wysyłanie swoich wypocin na adres:

tommy67@poczta.onet.pl






KULTEXTY 



"Sorze, czy będziemy dzisiaj ćwiczyć oralnie, bo tak tu jest napisane…"
Paulina (pupilka Profesora Dominika)

"Claro!"
z Almodovara

"Jeśli masz małego ptaszka idź na ścianę do Gajaszka. Jeśli chcesz mieć członka ze stalowni, przyjdź ładować do Kotłowni."
Konrad, poeta

"Nie pij wódki, nie pal trawy,
walnij wino dla zabawy!"
Koza - człowiek, który wie co dobre

"Te Stefan, ty to mógłbyś pisać przemówienia Sadamowi"
zasłyszane

"Wydaje mi się, że Bóg był boulderowcem…"
zasłyszane

"Pustelnik jest, kurwa, kosmitą!"
Bogdan

"Good shit!"
kaszlący Kamilek

"Z kobietami jest jak z drogami w skałach- te ładne są trudne, a te łatwe mocno przechodzone…"
Arkadius

"Chłopak ładny, wykształcony, dobrze ustawiony... ja to bym się z Doktorem ożenił."
Muppet

- Luciu, nie leż tak tutaj, już tylko 10 metrów do namiotu, no już wstawaj...
- Niiiiiee!
- No to dobranoc.
Muppet & Lucjan

"A gdzie brawa?"
Banan do 40 diakonów dowodzonych przez siostrę zakonną dość biernie obserwujących sukces Darka na Misiu. Po tej zachęcie przez ciężkowicki las przetoczyła się skwapliwa fala oklasków…

"To wspinanie to chyba jakiś pedał wymyślił. Dresik trzeba raczej kupić i w nogę napierdalać."
Pepe na Nienasyceniu

"Gdzie są moje majtki?!"
Lucjan po nocnym tankowaniu wina z baniaczka w Bleau

"Robimy zwałkę?" 1
chętny Koza

1"robić zwałkę" - zdrowa najebka, zakończona zazwyczaj zwaleniem się pod stół














BOULDERING JAKO SZTUKA 






ZAŁOŻENIE:

Sztuka jest dowolną formą ludzkiej działalności, która dąży do osiągnięcia maksymalnej estetyki, perfekcji oraz abstrakcji wyrazu.




WYWÓD:

I. Estetyka.
Sztuka nieustannie stara się definiować granice pomiędzy tym co piękne, a tym co brzydkie.


Od razu trzeba zaznaczyć, że piękno jest pojęciem zdecydowanie ulotnym i trudnym, czy wręcz niemożliwym do zdefiniowania. Dlatego Sztuka już od samych swoich początków dążyła do uchwycenia jego efemerycznego kształtu. Jak na razie z dyskusyjnymi wynikami. Piękno stanowi niedoścignioną ideę, której śladami niestrudzenie podążają artyści. Potrafią dostrzec ją w swoim otoczeniu, ale po schwytaniu w słowa, czy linie, idea ta traci wiele ze swego blasku. Jednak to nie ostateczna definicja jest tutaj istotna, lecz niestrudzony i odkrywczy proces penetrowania granic estetyki - rozgraniczania piękna od brzydoty, kiczu od sztuki.

Bouldering możemy najkrócej określić jako poszukiwanie piękna zaklętego w skale. Żaden inny gatunek wspinaczy nie pochyla się nad nawet najdrobniejszymi niuansami formy skalnej z taką pieczołowitością i miłością jak boulderowcy. Boulderowcy studiują każdy detal rzeźby skalnej, widząc chwyty tam, gdzie nikt inny nie potrafi ich dostrzec.

Fascynacja doskonałością formy manifestuje się również w boulderowej obsesji poszukiwania Kamienia doskonałego- swoistego Kamienia Filozoficznego Boulderingu. Boulderowcy, jako dedykowani artyści, mają wyjątkowo zindywidualizowane poglądy na piękno formy skalnej: niektórzy preferują techniczne płytki, inni siłowe dachy, niektórzy uznają jedynie jednoprzechwytowe mikroświaty, jeszcze inni tylko highballowe makrokosmosy. Możliwość kombinacji czynników i cech jest w Boulderingu niczym nieograniczona. Każdy boulderowiec ma swoje własne wyobrażenie o pięknie kamieni. Bouldering jest Sztuką dla indywidualistów. Dlatego większość boulderowych wizjonerów przemierza lasy i pustkowia w poszukiwaniu tego jednego jedynego Kamienia, który będzie stanowił ich osobistą kwintesencję doskonałości i piękna. Będzie on uosabiał spełnienie wszystkich ich snów i skrytych marzeń. Doskonałość formy, prawdziwa perfekcja indywidualnego wyrazu. Ta artystyczna pielgrzymka czasami trwa całymi latami, aż w końcu pielgrzym odnajdzie swojego kamiennego św. Grala i padnie przed nim na kolana i będzie się w niego wpatrywał zachwycony jego naturalnym pięknem, zachłannie pożerać będzie nawet najdrobniejsze detale jego formy, wielbiąc go i oddając mu cześć najwyższą.

Bouldering jednak nie jest Sztuką martwą, lecz ożywioną. Sama doskonałość formy skalnej jest jeszcze warunkiem niewystarczającym, aby osiągnąć pełnię perfekcji boulderowego wyrazu. Dopiero połączenie skały z Wizją oraz Ruchem, które to czynniki niewątpliwie stanowią kwintesencję Boulderingu, mogą wspólnie pretendować do miana Sztuki Prawdziwej. W Boulderingu niewzruszone piękno Kamienia, symbolizujące naturę, łączone jest z ekspresją ruchu, symbolizującą kulturę. Bouldering stanowi poszukiwanie jedności ciała ze skałą, jedności materii z ideą, jedności formy z treścią, jedności życia ze śmiercią.

Bouldering, jak żadna inna forma wspinania, dba o estetykę pojedynczego przechwytu.
Czy można w ogóle mówić o estetyce ruchu w himalaizmie, w którym sapiący jegomość brnie po pas w śniegu? Czy można mówić o estetyce w taternictwie, gdzie po godzinach przedzierania się przez kosówkę, wspinacz ma wątpliwą przyjemność w postaci kilku kolejnych godzin przedzierania się przez mchy, trawy i ogólną kruszyznę terenu skalnego? Czy prawdziwie estetyczna jest wspinaczka skałkowa, w której trzeba wykonać dziesiątki nudnych ruchów i absurdalnych wpinek zanim osiągniemy jakiekolwiek trudności?

Odpowiedź na te wszystkie pytania jest tylko jedna: prawdziwie estetyczny w swoim ruchu pozostaje jedynie Bouldering.

Boudering niewątpliwie znajduje się pod przemożnym wpływem estetyki i filozofii Dalekiego Wschodu. W Japonii czy Chinach już od tysiącleci ruch pojmowany był jako coś więcej niż jedynie element sportu. Dlatego orientalne style walki zawsze określane były w tym kręgu kulturowym mianem Sztuki, której celem było nie tylko pokonanie rzeczywistego przeciwnika (jakże to charakterystyczne dla helleńskiej idei sportu), ale przekroczenie ograniczeń wynikających z czasu i przestrzeni (ewidentny wpływ transcendentalnej filozofii Orientu). Piękno ruchu jest na Wschodzie uznawane za warunek wystarczający do osiągnięcia zbawienia, tożsamego z jednością z otaczającym nas wszechświatem. Stąd biorą się wszystkie popularne odmiany kontemplacji ruchu, jak choćby Tai-Czi.

Podobnie Bouldering, rozumiany jako Sztuka, nie szuka wymiernych wyników i porównań pomiędzy wspinaczami, a jedynie piękna ruchu i formy. Tacy giganci Boulderingu jak Klem Loskot, czy Chris Sharma już dawno odrzucili wyceny, zdając sobie sprawę, że to estetyka pojedynczego przechwytu może stanowić wystarczającą nagrodę za wysiłek włożony w jego wykonanie. Nie potrzebują oni porównań, czy rankingów w swojej całkowicie niewymiernej twórczości. Nie potrzebują innej rywalizacji, oprócz tej z samym sobą. Piękno jest przez nich rozumiane jako cel sam w sobie.




II. Perfekcja - Sztuka to dążenie do doskonałości formy i wyrazu.


Każdy prawdziwy artysta dąży do doskonałości wyrazu. Sztuka próbuje odnaleźć doskonałą równowagę pomiędzy ideą, a wyrażającą ją formą, gdyż dopiero po odnalezieniu tej subtelnej równowagi możliwa jest artystyczna ekspresja. Dlatego podstawowymi celami sztuki stają się - doskonałość Formy, doskonałość Idei oraz doskonałość łączącej te elementy Harmonii.

Jednym z podstawowych celów Boulderingu jest dążenie do perfekcji pojedynczego ruchu. Na prawdziwie trudnym boulderze, wspinacz nie może sobie pozwolić nawet na najmniejszą niedokładność, każdy ruch musi być absolutnie doskonały. Każdy z nas świetnie zna to uczucie, gdy po wielu tygodniach, miesiącach, czy nawet latach prób, ten wyśniony pojedynczy przechwyt w końcu wychodzi dokładnie tak jak powinien. Każde najdrobniejsze włókno naszych mięśni, każdy nerw współgra w osiągnięciu upragnionego celu. Gdy w końcu palce zaciskają się na wyśnionej brzytewce, a nasze ciało nabiera wręcz magicznych właściwości, dopiero wtedy wiemy, że przez ułamek sekundy otarliśmy się o doskonałość. Właśnie dla tych chwil warto miesiącami poświęcać się katorżniczemu treningowi. Dopiero w tych momentach kontemplacja piękna formy połączona z perfekcją ruchu stapiają się w jedność. Następuje przebłysk samoświadomości. To może być lepsze niż koka.

Bouldering podąża śladami bogów, których tajemnym językiem jest otaczająca nas natura. Bóstwo, czymkolwiek jest, stanowi synonim niedoścignionej doskonałości. Człowiek w swojej śmiertelności i ograniczeniu jedynie za pomocą Sztuki może starać się odnaleźć i naśladować Absolut. Bouldering jest jednym ze sposobów na odczytanie tego boskiego kodu. Palce boulderowców dotykające skały są niczym ręce ślepca, które za pomocą alfabetu Brailla "widzą" to, co ukryte przed wzrokiem. Pokonanie upragnionego boulderu jest niczym patrzenie bóstwu w oczy. To doświadczenie oświecenia i wyzwolenia.

Bawiąc się dalej symbolami, możemy zinterpretować bouldering jako nieustanne ścieranie się ducha z formą. Pierwiastek duchowy, którego symbolami są intelekt i ruch, mierzy się tutaj z materią. Materia- niedoskonała, nietrwała i nieożywiona- przeciwstawiona jest w Boulderingu duchowi, który symbolizuje niematerialną doskonałość oraz dążenie do nieśmiertelności. Materia nieustannie ogranicza naszego ducha, przygważdża go do ziemi. Wspinanie się po boulderach stanowi symboliczny akt przełamania ograniczeń narzucanych przez materię, akt duchowego wyzwolenia.

Równocześnie podchodząc do zagadnienia z innej perspektywy, perfekcja oznaczać tutaj może próbę osiągnięcia doskonałej równowagi pomiędzy materią, a duchem. Mistyka Dalekiego Wschodu już od tysiącleci wskazywała na doskonałą równowagę pomiędzy duchem i ciałem jako na jedyną drogę do stanu nirwany, czyli stanu oświeconego wyzwolenia.





III. Abstrakcja - Sztuka nie naśladuje rzeczywistości, ale stwarza ją na nowo.


Sztuka nie stanowi lustra dla rzeczywistości. Sztuka jest autonomiczną rzeczywistością tworzoną przez artystę. Dlatego cechami nierozerwalnie z nią związanymi są abstrakcja, syntetyzm i subiektywizm.

Bouldering stanowi najbardziej abstrakcyjną spośród wszystkich dyscyplin wspinaczkowych. Jest abstrakcją w czystej formie. Podczas gdy himalaizm ma na celu osiągnięcie szczytu, a wspinaczka skalna szuka logicznego ciągu trudności, to bouldering jest wspinaniem samym w sobie. Większość dyscyplin wspinaczkowych stara się zachować przynajmniej pozory celowości. Przeciętny wspinacz wmawia sobie, że całe to jego praco-czaso-i-forso-chłonne hobby ma jakiś sens wyższy. Wymyślanie na poczekaniu quasi-filozoficznych odpowiedzi na pytanie: "Czemu się wspinasz?" stanowi niewątpliwie mocną stronę większości wspinaczy używających lin. Jednak boulderowcy nie kryją, że Bouldering to jedynie intelektualno-artystyczna gra, odrzucająca pozory celowości, racjonalności, czy praktyczności. John Gill przyrównywał problemy boulderowe do zagadnień matematycznych, a nie ma dziedziny ludzkiej myśli bardziej wyabstrahowanej od matematyki.

Wspinanie na głazy naprawdę nie ma żadnego sensu. Jest czystym absurdem, głupotą. Uprawiamy je jedynie dlatego, że nie domaga się uzasadnienia, czy wytłumaczenia. Bouldering jest wydestylowaną doskonałością ruchu, wyabstrahowanym pięknem pojedynczego przechwytu, a piękno i doskonałość nie potrzebują dorabiania do nich teorii. Są samoistne i samowystarczalne. Bouldering bezkompromisowo odrzuca wszelkie zbędne elementy. Stanowi Sztukę dla Sztuki. Bouldering dla Boulderingu. Bouldering for Bouldering's sake!





WNIOSKI:
Bouldering jest najwyższym stadium skalnej ewolucji... najdoskonalszą formą wspinaczkowego wyrazu... bouldering jest sztuką w najczystszej postaci.




GALERIA ARKADIUSA 






zdjęcia made by Arkadius








więcej fot na:
community.webshots.com/
user/mdudzic










SEX & CLIMBING  







W dzisiejszym numerze dowiecie się wszystkiego, czego jesteście ciekawi, a o co boicie się zapytać. Na naszym łamach publikujemy rozmowę ze sławnym seksuologiem, prof. Lwem Starowiczem, który specjalnie dla Was złamie szereg tabu związanych ze sferą wspinaczkowej erotyki.


- Czy przed trudnym prowadzeniem zalecany jest sex, czy też raczej wstrzemięźliwość płciowa?

Cóż, w tej materii zdania specjalistów są podzielone. Część uważa, że wstrzemięźliwość pozwoli zmagazynować w organiźmie większe ilości testosteronu, który pomoże wyzwolić większą agresję w trakcie prowadzenia. Jednak inni znawcy tematu sugerują, że stosunek może odprężyć zawodnika, a tym samym pomóc mu pozbyć się napięcia psychicznego towarzyszącego każdemu trudnemu prowadzeniu. Jednak z moich własnych doświadczeń wynika, że we wspinaniu, a w szczególności w boulderingu, postawa pełna agresji odgrywaja kluczową rolę w odniesieniu sukcesu. Dlatego też, tacy boulderowcy jak Ananas, który jak powszechnie wiadomo żyje w dobrowolnie narzuconym sobie celibacie, odnoszą zdecydowanie większe sukcesy od takich zawodników jak Dieter, którzy zawsze miał trudności w oparciu się pokusom.

- Czy istnieje jakaś zależność pomiędzy wspinaniem, a impotencją?

Ostatnio ciekawe badania nad tym zagadnieniem przeprowadzili Amerykanie, którzy niezbicie dowiedli dwóch kwestii, a mianowicie, że po pierwsze wśród wspinaczy odsetek osobników z impotencją i anorgazmią jest zdecydowanie wyższy niż wśród innych grup kontrolnych, i po drugie, że odesetek impotentów wśród wspinaczy jest wprost proporcjonalny do pokonywanych trudności skalnych. Trudno jednoznacznie stwierdzić z czego ten fenomen wynika, jednak uczeni amerykańscy sugerowali, że ma to swoje źródła w tzw. sublimacji libido. Mówiąc prościej wspinacze są tak bardzo pochłonięci swoim sportem, że zupełnie zapominają na czym polega seks.
Jednak moim skromnym zdaniem, przyczyn takiego stanu rzeczy należy upatrywać raczej w tym, że do wspinania garną się głównie życiowi nieudacznicy, wśród których łatwo spotkać frustratów seksualnych i impotentów. Szukają oni w tym jakże niszowym sporcie dowartościowania, często wynikającego z niepowodzeń erotycznych.


- Jak duży procent wspinaczy jest homoseksualistami?

O wiele większy niż się powszechnie uważa. Wśród wspinaczy pokutuje przeświadczenie, że wspinanie jest nie dość, że sportem heteroseksualnym, to do tego jeszcze sportem wyjątkowo sexy. Nic bardziej mylnego. Gdy przyjrzymy się uważnie relacjom panującym w tym środowisku, szybko dojdziemy do wniosku, iż mamy do czynienia z licznymi natarczywymi podtekstami homoseksualnymi. Bo czyż młodzi, heteroseksualni mężczyźni gromadzą się w ponurych piwnicach, gdzie mocno roznegliżowani prezentują sobie nawzajem swoje dobrze zbudowane, spływające potem ciała, ewentualnie obmacują się publicznie po tyłkach, podczas czynności zwanej spotowaniem? I jeżeli ten sport jest taki sexy, to dlaczego zamiast tłumów chętnych kursantek ciągną do wspinania głównie zastępy entuzjastycznie nastawionych młodzieńców? Chyba trudno byłoby te zachowania nazwać standardowymi. Szczególnie intensywne podteksty homoseksualne można zaobserwować wśród boulderowców (nie jest przypadkiem, że odsetek boulderujących kobiet jest praktycznie równy zeru!). Dlatego podejrzewam, że wiele spośród znanych person polskiego boulderingu to krypto-homoseksualiści. A zatem jeśli jesteś już naiwnym heteroseksualistą, który zbłądził do jakiejś mrocznej piwnicy boulderowej, to pamiętaj: STRZEŻ SIĘ SWOJEGO SPOTTERA!

- Czy duże rozmiary penisa mogą być pomocne we wspinaniu?

Raczej nie, chyba, że używamy go jako punktu podparcia, ewentualnie klinujemy w szczelinach. Jednak nie wydaje mi się, aby mogło to w wydatny sposób podnieść nasze wyniki, a z pewnością będzie to wyjątkowo bolesne.

- Czy masturbacja może prowadzić do kontuzji palców?

Wydawać by się mogło, że to niewinne zajęcie jest zupełnie bezpieczne, jednak mój znajomy ortopeda z Krakowa opowiadał mi ostatnio o pewnym młodym wspinaczu, dla zachowania anonimowości nazwijmy go Panem M., który w wyniku zbyt intesywnego onanizowania się doprowadził swoje palce do tak poważnego stanu zapalnego, że konieczne było założenie szyn na okres trzech miesięcy. Ambite plany wspinaczkowe tego utalentowanego młodzieńca legły w gruzach w wyniku zbyt wielkiej słabości do ćwiczeń nadgarstka. Dlatego choć daleki jestem od odradzania masturbacji, która ma wiele oczywistych zalet, to pamiętać przy tym trzeba, że wszystko należy robić z umiarem.

- Jaka pozycja jest najkorzystniejsza dla wspinaczy?

Polecałbym klasyczną pozycję 69, jednak odrobinę urozmaiconą - w wariancie wspinaczkowym partner powinien wisieć na klawiaturze na rękach zgiętych pod kątem 90 stopni, a partnerka powinna stać na rękach w uprząży wspinaczkowej i z czekanem w zębach. Choć może ta pozycja wydawać się dorobinę wymagającą, zapewniam państwa, że doznania sensualne są nieporównanie intensywniejsze, a dodatkowo jest to doskonała forma trenigu wspinaczkowego, zatem łączymy w ten sposób przyjemne z pożytecznym.

- Czy uprawianie seksu w butach wspinaczkowych może korzystnie wpłynąć na jakość stosunku?

Odpowiedź może być zaskoczeniem dla wielu, a jednak buty wspinaczkowe mogą w wydatny sposób poprawić jakość stosunku. Otóż jak wszyscy wiemy wspinacze preferują bardzo obcisłe obuwie, czasami nawet o kilka rozmiarów za małe. Tak duży ucisk może spowodować niedokrwienie stóp, a tym samym wzrost ciśnienia krwi w innych partiach ciała. Przekłada się to w widoczny sposób na wielkość erekcji. Zanotowano przypadki w których długość członka w zwodzie wzrosła nawet o 5 cm! Mówię również z własnego doświadczenia, gdyż sam od lat uprawiam seks w butacyh wspianaczkowych. Szczególnie polecam Stingery Boreala, które choć są marnymi butami do wspinania, to jednak niemiłosiernie cisną.
Pragnę również nadmienić, że w pewnych odrobinę bardziej egzotycznych pozycjach dodatkowym atutem może być także dobre tarcie butów wspinaczkowych.








Mądrości Muppeta 






» Prawdziwa moc jest dopiero trzeciego dnia

» zapierdalaj jak pojebany, to się nie zmęczysz

» kawę należy pić nie przed treningiem, ale w trakcie

» jeśli da się przywisnąć, to się da zadać

» nie jedz żywności przetworzonej

» kawa bez kutasika to żadna kawa

» nogi tylko przeszkadzają

» trzeba unikać bólu, zapamiętaj to sobie

» nieważne czy ładne, ważne że trudne!

» zawsze musisz mieć motywację, poczucie misji musi tobą kierować

» trawę trzeba jeść, a nie palić (na podstawie raportu WHO)





KAMIENIE  





17:39

- Samochód: piątek o świcie

otworzyłem oczy. otaczał mnie półmrok. cienie i światła pełzały leniwie po mojej twarzy. wtulony w wilgotną szybę samochodu patrzyłem na przesuwające się za oknem szpalery drzew. patrzyłem na ledwo widoczne zarysy gór. patrzyłem na stalowe włosy chmur wplatające się w palce gałęzi drzew. godzina szósta rano. zamknąłem oczy. jeszcze pół godziny snu. sen jest wszystkim. wszystko jest snem.

nieśpiesznie pozwoliłem aby sen objął mnie. leniwie kołysany przez samochód. zapadałem się.

przez zamknięte powieki ujrzałem granitowe głazy leżące na zboczach gór. leżące zupełnie obojętnie. wtulone w zimną wilgotną ziemię. niewzruszenie spoglądające z góry na nitkę szosy po której pełznął sznur samochodowych reflektorów. w jednym z tych samochodów śpię ja. w drodze do pracy. dzień po dniu. śpię i śnię o granitowych blokach, które patrzą na mnie.

otworzyłem oczy. szara mgła. za nią czarne ciała gór. zamknąłem oczy i znowu je zobaczyłem. kamienie. nieruchome bloki. tym razem były tak blisko. na wyciągnięcie dłoni.




klub: sobota o zmroku

wziąłem do ręki butelkę. pociągnąłem łyk. tanie dobre wino. niewyszukane. skuteczne. deszcz ściekał kurtyną z bramy. lśnił w świetle latarni. słodkawy smak alkoholu. czułem ciepło leniwie ściekające po ściankach przełyku.

stukot kroków na schodach prowadzących do wnętrzności klubu.

tłum w mroku. mrok w tłumie. bezosobowe ciała ocierające się o siebie anonimowo.

na scenę wybiegł czarny mc. naspeedowana tłuszcza zawyła i zaczęła podrygiwać szybciej. bardziej orgiastycznie. napłynęły pierwsze fale dźwięku. światła zamigotały. czerwień czerń biel.

przepchaliśmy się do kibla opalić lufę. szuwar się skończył. podawaliśmy sobie lufkę drżącymi rękoma. za każdym razem gdy opalam lufę myślę o śmierci.

przez otwarte drzwi kibla obserwowaliśmy dziewczynę skuloną nad muszlą klozetową. rzygała namiętnie. spazmatycznie. a przy tym miała urzekającą talię. z każdym kolejnym skurczem żołądka skóra na jej plecach naciągała się ukazując delikatne zarysy żeber. wcięcie w talii pogłębiało się. jej blade szczupłe dłonie kurczowo zaciskały się na trupiobiałej ceramice klopa. w końcu osunęła się nieprzytomna na podłogę. zgon.

smak alkoholu w ustach. smak alkoholu w gardle. smak alkoholu w żołądku. smak alkoholu w duszy.

próbowałem rozmawiać. marnie mi szło. widziałem jedynie jak Nieznajoma bezszelestnie porusza wargami. starałem się z ruchu warg odczytać jej myśli. uszy wypełniało mi dudnienie. czułem jak szkło drży mi w dłoni. czułem jak mózg drży mi w czaszce. czułem się pusty.

samotność tłumiona hałasem. samotność tłumiona alkoholem. samotność tłumiona pieniędzmi. samotność tłumiona cudzym ciałem.

nie interesowało mnie co do mnie mówi. rozmowa była jedynie pretekstem do patrzenia na jej twarz. a jej twarz była ładna. może nawet piękna. na pewno niepowtarzalna. stanowiła nieodkryty wszechświat. niezgłębiony. mroczny. fascynujący. była supernową.





pokój: sobota w nocy

budzę się. dreszcz. łza potu żłobi kanion w zgłębieniach mojej twarzy. mrok. czuję że obok ktoś leży. kobieta. przez chwilę wytężam w ciemnościach pamięć. zdaje mi się że wiem jak ma na imię i wiem na pewno że ma szczupłe proporcjonalnie zbudowane ciało. ta wiedza mnie uspokaja. wyciągam dłoń chcąc jej dotknąć. znajduję jedynie ciepłe wgłębienie pośród pomiętych prześcieradeł. ślad. wspomnienie. może złudzenie. westchnienie. pustka.

zamykam oczy. wiem że za chwilę znowu je ujrzę. są już tak blisko. czuję ich chłód. czuję ich wilgoć. idę samotnie przez las. niewyraźną ścieżką. o świcie. może o zmierzchu. w półmroku. widzę już zarysy. wyłaniają się nieśpiesznie z mgieł. ukazują się. porzucone w pozornym nieładzie. pośród wzgórz. ciśnięte ręką boga. milczące znaki. zapisane w zapomnianym języku. nieme. noszące w sobie zasklepioną tajemnicę. zbliżam się do nich. nie mogę oderwać od nich wzroku. czuję ich chłodną obecność. przenikają mnie. nieprzeniknione. wyciągam dłoń. delikatnie jakby z obawą dotykam ich szorstkiej skóry. zimno przenika moje palce. czuję ich obecność w sobie. ich nieskruszony kamienny spokój.

powoli przeistaczam się w kamień.






TRENDY 



Krakowskie środowisko wspinaczkowe, znane z purystycznego podejścia do czystości stylu, dokonało właśnie kolejnego epokowego kroku na niełatwej drodze wiodącej ku Trudnościom Absolutnym. Krok ten dotyczy całkowitego zrewolucjonowania startów do wielu boulderów, które zapalane z pozycji SD, wydają się już zbyt proste, żeby nie powiedzieć trywialne. Coraz popularniejsze staje się wprowadzanie nowych wariantów starowych do starych problemów w kultowy rejonie boulderowym- Zimnym Dole. Dla przykładu sławna przystawka Bongo uznawana jest za zrobioną jedynie, gdy start nastąpi z pozycji leżąc na brzuchu (takie zapalenie wymaga niezwykle silnych pleców i wprost niewyobrażalnego przeprostu stawów łokciowych).
Poniżej prezentujemy skróty-oznaczenia niektórych spośród nowych wariantów startowych:


SL- start leżąc jakkolwiek
SLL- start leżąc na lewym boku
SLP- start leżąc na prawym boku
SLB- start leżąc na brzuchu
SSG- start ze stania na głowie
SP- start z pełzania




Ciżemka na nowym projekcie z pozycji SLP




Jednak rewolucji na polu boulderowym towarzyszy również absolutnie nowa jakość w dziedzinie wspinania z liną. Wszyscy świetnie znamy krakowski wkład w rozwój światowego wspinania, że wspomnę tylko o Malowanym Ograniczniku czy Kutej Dwójce. Jednak krakowscy fundamentaliści zaostrzyli ostatnio swoje stanowisko, nawołując wspinaczy do SamoOgraniczenia (SO). Chodzi o świadome i dobrowolne opuszczanie chwytów na drogach wspinaczkowych, mające na celu osiągnięcie Trudności Absolutnych. Coraz więcej wspinaczy w sposób konsekwentny omija co większe chwyty i wygodniejsze stopnie, aby w ten sposób osiągnąć prawdziwą czystość przejścia. Dla przykładu na osławionym Chomeinim, po kolejnych samoograniczających się przejściach zostały już jedynie trzy chwyty, których można używać (spośród 28 w oryginalnej linii drogi). Zgodnie z nową etyką trudności takiej drogi nie ulegają podwyższeniu, a zatem Chomeini nadal stanowi czyste 6.6, jednak nie w OSie, czy RP, a w ortodoksyjnie czystym SO!

Pamiętajcie, że logika i estetyka to we wspinaniu walory trzeciorzędne. W rzeczywistości liczą się jedynie trudności, bez względu na to jak bardzo absurdalnymi mogłyby się zdawać.




Bogdan - jeden z pionierów SamoOgraniczenia

WYMÓWKI  



Nikt nie jest supermanem (no może z wyjątkiem Chrisa Sharmy), więc każdemu może zdażyć się słabszy dzień. Doskonale znacie to uczucie, gdy nawet banalne ruchy wydają wam się rozpaczliwie trudne. Trzęsiecie się, telepiecie, klniecie, i nic, kurwa, nie możecie zadać. Totalna żenada. Wstyd i sromota.
Trudno przyznać się do swojej własnej słabości, zatem zwykle staramy się zwalić winę na cokolwiek, byle tylko nie na samych siebie.
Wysłuchajmy kilku najbardziej popularnych spośród pokrętnych wymówek stosowanych przez znajomych nam kafarów.


Burdzan: Pokasowany strasznie cały jestem.

Zdero: Eee panie, czy mi za to płacą?

Kula: Prawie zadałem w oesie.

Muppet: Spierdalaj.

Konrad: Za gorąco dziś.

żona Krzysztofa G.: Krzysio by to zadał.

Peter: Umówiłem się z kobietą, muszę już iść.

Mały Tomek: Dzisiaj wykonanie tego przechwytu okazało się niemożliwym, gdyż zgodnie z moim programem treningowym hiperkompensacja nastąpi dopiero za 72,5 godziny po spożyciu 800 mg kreatyny.

Dominik: Mam doła. Gniję tutaj.

Stefan: Długo by opowiadać...

Bogdan: Ja to słaby jestem, ale chłopaki z Lublina na pewno by zadali.

Doktor: Nie mam już siły, za długo patentowałem na wędkę.

Gajaszek: To jest poniżej godności trenera.

Banan: Brzydkie, palczaste to jakieś.

Lucjan: Chyba jestem dziś odrobinkę najebany.

Marta: To chyba ma więcej niż 6.3+, bo 6.3+ to ja robię.

Tuptak: Łamie mnie w krzyżu.

Leser: Eee, za ładny dzisiaj jestem.1


1zgodnie z teorią, że im kto brzydszy tym trudniejsze drogi zadaje





SZLACZKI 



Ostanie ciepłe promienie jesiennego słońca padają na skałę, nic zatem dziwnego, że trwa ożywione patentowanie nowych i starych projektów, wszyscy chcą zdążyć przed zimą. Jednak pamiętajcie, że nowe 6.1 poprowadzić może każdy, byle kto. Prawdziwa sztuka polega na tym, aby z pozornie banalnej drogi, przy pomocą nieocenionych ograniczników, uczynić arcydzieło, prawdziwe misterium trudności konceptualnych. Kilka zdecydowanych pociągnięć pędzla może zmienić prostackie wspinanie po dobrych chwytach w jakże wymagające szarpanie z kutego fakera do cementowanej krawądki. Tak udoskonalone "naturalne" 6.1 zamieni się w wymagające "syntetyczne" 6.1+/2. Dlatego śmiało ograniczajcie, gdyż robicie to dla naszego wspólnego dobra. Warto przy tym jednak pamiętać o walorach estetycznych waszej twórczości naskalnej. Zamiast tradycyjnej już linii przerywanej, odgraniczajacej to co wolno, od tego co nie wolno, proponujemy zastosować bardziej wymyślne wzory i ornamenty, aby umilić nam wspinanie. Przecież o wiele przyjemniej wspinać się w terenie o szerokości 25 cm, gdy wasze ruchy ogranicza po obu stronach szlaczek motylków, niż krzywo pociągnięta czerwona krecha. A oto kilka propozycji tego co jest modne w tym sezonie jeśli chodzi o wzory ograniczników. Coś ładnego znajdzie się i dla minimalistów, i dla dekadenckich estetów. W końcu każdy chce, aby jego nowiutka droga wyglądała ślicznie. Jesienna kolekcja ograniczników prosto z Paryża:





OGŁOSZENIA DROBNE 






Rozmnożę dowolną liczbę dróg wspinaczkowych. Z dwóch zrobię sześć. Tanio.
Stefan

Instruktor Muppet zaprasza na kurs survivalu. Tematyka kursu obejmuje następujące zagadnienia:
-jak przeżyć na Weście za 0.5 euro na dzień
-jak budzić zaufanie na autostopie
-jak się nie myć trzy tygodnie
-jak się żywić carrymatą.

Kupię pomysł na życie.
Dominik

Kupię Araba.
Yankes

Kupię nowy palec: lewy środkowy, rozmiar 8, może być trochę podtrenowany (ale nie znoszony!).
Stefan

Dobrze zapłacę za potwierdznie mojego przejścia Kalcytówki.
Mr Bombastic

Kupię autorytet.
Grzegorz
















tak kończy się miłość do kamieni - łzami, nieprzespanymi nocami, rwącym bólem stawów...