morpho.pl

WdAhu Wallzine Wspinaczkowy Nr 22
wrzesień 2007

Motto numeru: Chuj ci w dupę i do przodu!

the News  



WdAhu powraca - tym razem w jeszcze gorszej, bardziej prowizorycznej, niedbałej i amatorskiej formie. Teraz to już na pewno będzie wam się śniło po nocach...

Wojna! Szaleństwo "Ryzyka" ogarnęło wspinaczy. Niepozorna gra, w której każdy może zostać Napoleonem i zawładnąć światem opanowała wszystkich. Atmosfera gry składa się z dużej ilości papierosów, narkotyków, alkoholu, niewybrednych wyzwisk oraz pieniężnej wygranej. Pojawienie się gry zagraża formie wspinaczkowej polskiej czołówki. Marcin W. - Mistrz Polski - zarzucił łojenie na rzecz całonocnych batalii. Podobnie skończył Tomasz Dz. W dobie wszechobecnego lansu. nie wystarczy posiadać samą gre. Należy mieć jej obcojęzyczną wersje. Pchelos i Rotten szczycą się odmianą francuską, Denver szwedzką, oraz hiszpańskimi kartami. Absolutnym szczytem mody jest jednak tureckie "Ryzyko" kupione przez Paca w Istambule*** [pchelos 03/09/07]

Paco i Rotten po wakacyjnych doświadczeniach założyli nową formacje - Polski Amatorski Nieoficjalny Instruktażowy Klub Alpinistyczny - PANIKA. Klub ma promować nowy styl we wspinaniu sportowym. Jak mówią założyciele, styl można określić mianem Minimum Fear. Charakterystyczne dla nowego nurtu jest posiadanie 6 metrowej tyczki do przepinania wędki, wbijanie przelotów w odległościach nie przekraczających długości standardowej płytki chodnikowej, niedopuszczanie do ewentualnego lotu, wieszanie "łańcuszków bezpieczeństwa" (sznur ekspresów wpiętych do zjazdu, tak aby zawodnik mógł wpiąć się do niego już w połowie drogi).
Oto co o nowym stylu mówią jego twórcy:
Paco - "Chodzi o pełen komfort i bezpieczeństwo wspinania. Apeluje też do obijających drogi o wbijanie stanowisk nie z dwóch punktów lecz z ośmiu.
Rotten - "Ja się wcale nie boje! Lubię się wspinać z tyczką i tyle. Kto twierdzi inaczej ma wpierdol!*** [pchelos 03/09/07]

Na PANICE nie kończą się nowości. W ujrzał światło dzienne WdAhu Olej Team. Profesjonalna brygada pracownicza ds. wieszania banerów. Chłopaki z brygady niestrudzenie wieszają wszystko co się da na terenie połowy Polski. Efektem jest kupa kasy i zero formy. Oto typowy tydzień czołowego pracownika Cube'a: wieszanie, bania JD, sen, wieszanie, bania, wieszanie, sen, wieszanie, bania, wieszanie, wieszanie, bania, banie, wieszanie, sen, dzień restu. Ekstremum brygady jest Gizbern i jego tydzień pracy: wieszanie, wieszanie, wieszanie, wieszanie, wieszanie, sen w aucie w drodze do wieszania, wieszanie, wieszanie, wieszanie, transfuzja krwi podczas wieszania, wieszanie, wieszanie, zgon.***

Kolejny team powstał w zakopiańskim kręgu wspinaczy. Www.parcienacyfre.pl, tak brzmi nazwa formacji i jej portalu internetowego. We wspinaniu wg. chłopaków "Nie liczy się styl, nie liczy się jakość, nie liczy się etyka. Liczy się tylko parcie na cyfrę i napierdalanie". Zainteresowani członkostwem muszą przejść test 40 podciągnięć z 10kg ciężarem i dania ze szmaty z dowolnie wybranego chwytu. Dodatkowo należy przedstawić świadectwo przyjmowania co najmniej 3 rodzajów suplementów treningowych prze okres 3 lat wstecz.*** [pchelos 03/09/07]

Już za Tydzień otwarcie Centrum Wspinaczkowego Korona. Nowy, całkowicie wyremontowany obiekt oferuje 1500m2 powierzchni balderowej i 3000m2 do wspinania z liną. Wszystkie konstrukcje wg projektów A. Paniaka wykonała firma Monolit. Nowe centrum oferuje także w pełni profesjonalną siłownie wyposażoną sprzętem. sprowadzonym z USA z rekomendacją gubernatora Kalifornii. Dla strudzonych po wyczerpującym treningu Centrum zapewnia ośrodek Spa w którym klubowicze znajdą wszystko począwszy od sauny i masaży po kąpiele w kozim mleku i sklep z odżywkami. Dla tworzenia towarzyskiej atmosfery powstała przyściankowa kafejka ze sceną do występów na żywo. W miłym klimacie, przy piwie, winie i licznych innych trunkach, można będzie prowadzić wspinaczkowe dyskusje lub posłuchać sław grających na żywo. Otwarcie uświetni występ Chrisa Sharmy i jego magicznego fletu. Ośrodek zadba też o duchowe potrzeby członków. Kącik kulinariów i sztuki prowadzić ma sam Maciej Oczko. Całość sfinansowano z środków Korony tj. składek za ostatnie 12 miesięcy działania klubu. Jak mówi jego prezes Mixer: "To nie niewiarygodne przedsięwzięcie udało się dzięki doskonałemu zarządzaniu Klubem i uczynności ludzi z nim związanych." Centrum Wspinaczkowe Korona Zaprasza! [pchelos 03/09/07]

Wkrótce wywiad z Prezesem Klubu...


Uwaga! Uwaga! Ten nr wdh nie jest jeszcze skończony. Będzie się rozwijał w trybie online. Nadsyłajcie swoje materiały na adres: tommy67@o2.pl

no comment  



  • Buba zjadła kanapkę Kuby
  • Marika pracuje w Centrum Wstydu Forteca
  • Frank łyka na raz całego animal paka
  • Maciek O. dyskutuje w Magikach o sztuce i kuchni
  • Panda ze strachu połknął 1g gandzi
  • Buffet idzie do Legii Cudzoziemskiej
  • Cube do snu wali banię Jacka Daniel'sa
  • Rotten znów był na techniawie

brzuch  



Ogłaszamy konkurs dla naszych stałych czytelników: wystarczy poprawnie odpowiedziec na pytanie "Czyj to brzuch?", a supermodne ciuchy znanej, górskiej marki Chujto będą wasze. Dzwońcie na 0-700-666-666.

kultexty  



"Człowiek Plama..."
Panda o Rottenie i jego tattoo

"Mój brejdak to nazywa mnie 'pan rajstopek'"
Banan

"Jakbym robił takie roladki wołowe to sam by się z sobą ożenił."
Hobbit o roladkach wołowych swojej babci

"Nie ma dialogów! To chujem podetrzeć takie coś!!"
głos Wiśni w Ceuse w trakcie rozmowy o literaturze

"Big melanż! Hardcore melanż! Turbo melanż!"
Czubek non stop w Tarnie

"Blant rano do kawy??!! Pojebało cię!! ... No dobra, daj..."
asertywność w Ceuse

"Verfluchte Deutsche!!!"
odzywka Wiśni na każde niepowodzenie w Ceuse

"- Nie, kup sobie swój!!!"
odpowiedź zasranego hitlerowca na pytanie Pandy: "Czy mogę zobaczyć topo?"

- Ja kupiłem L-Glutamine, wziąłem może ze cztery tabletki i stoi.
- Kutas??
- Nieee.... Glutamina na półce....
[zasłyszane]

- Ej, a co ty masz zamiar z tymi ludźmi robić u siebie na kursie??
- No jak to co?! Pierwszy dzień - zapoznanie ze sprzetem, drugi dzień - 'etyka wspinaczkowa'.
- Jaka kurwa 'etyka' - znaczy, że co?!
- No jak to co - dam im kurwa worki i będą śmieci zbierać! i już dwa dni z głowy.
[zasłyszane]

"nie będę się mógł wspinać w niedzielę, bo mam komunię w rodzinie, zrobię sobie resta, pojadę popołudniu"
Stefan

"...kurwa, ale dno. Zeszlo chyba ponizej poziomu Gor i MG. No ja pierdole, nie ma co czytac. W porownaniu do poprzednich to... no po prostu nie ma porownania. W tym wypadku lepiej nie publikowac nic niz taki chlam."
Gilu o WdAhu na opiniotwórczym forum Brytana

"o rzesz kurwa mać, ja cię nie pierdolę"
Wujo Marian codziennie rano, na dzień dobry, bez względu na okoliczności

"Żółty burdel..."
Hobbit o Fortecy

- Dzień dobry panie doktorze, przyszedłem po wpis do indeksu.
- Ale Pan nie zaliczył.
- Ha ha hah ha!
- To nie żart!
- Ha ha...?
- Pan naprawde nie zaliczył!!
Wujo Marian i kariera akademicka

"Wyjść na konstrukcję"
trójmiejskie wyrażenie na "zdjąć koszulkę"

"Technicznie to parzę tylko kawę..."
Hobbit

"W chuj dobre/trudne/smaczne/fajne/etc."
Hobbit o wszystkim



faker  



A teraz konkurs dla naszych niestałych czytelniczek: wystarczy poprawnie odpowiedziec na pytanie "Czyj to fak?", a supermodne ciuchy znanej, górskiej marki Pipa będą wasze. Dzwońcie na 0-700-69-69-69.

modlitwa 



Dzięki Ci Panie za XXI wiek,
Niech chwała Ci będzie za pirackie MP3,
I za lekkie narkotyki, a w szczególności marihuanę,
Błogosławion bądź za BCAA i HMB pozwalające wspinać się 3 razy dziennie, 7 dni w tygodniu,
Chwała niech będzie za nieskończoną Sieć i błyskawiczne ADSL,
Za sample, loopy, bass i anonimowych DJów - dzięki Panie, że Jimmy Hendrix is dead,
Wywyższony bądź za euro z Unii i za układ z Schengen,
Niech Twe Imię będzie wielbione za DVD i DVD Shrink 3.2,
Stokrotne dzięki niech będą za konsumpcyjny styl życia,
Za pigułkę, pornografię i syntetyczne orgazmy,
Za bouldering znoszący dyktaturę wełnianych skarpet,
I za helliboarding - 5 min wlot i 20 km zjazd,
Dzięki Ci za normalny UK, do którego uciekamy z nienormalnej RP,
Za autostradę A4 - naszą drogę ku wolności,
I chwała niech Ci będzie za cyfrową fotografię i Nikona D50,
I błogosławion bądź za Magic Wood, gdzie chronimy się przed globalnym ociepleniem,
Niech będą Ci dzięki teraz i zawsze,
Niech będzie chwała i cześć i uwielbienie,
Gdyż Ty w swojej nieomylności obdarzasz nas tym co dobre.




to nie boks 



Znowu obudziłam się punktualnie o szóstej, trochę za wcześnie, by wstawać z łożka. Leżałam w bezruchu oddychając spokojnie i próbowałam o niczym nie myśleć. Zawsze tak robię, ale jeszcze nigdy nie udało mi się oczyścić mego hałaśliwego umysłu z natłoku atakujących mnie od rana bzdur. Podobno do wyciszenia dochodzi się przez trening, podróż we własne wnętrze, ale trudno nazwać treningiem, czy podróżą pięciominutowe wzdychanie na łóżku. Już po chwili zorientowałam się, że wsłuchuję się w odgłosy z dołu. Może wstał dzisiaj wcześniej? Odkryłam kołdrę i zsunęłam bose stopy na podłogę. Robię tak od paru tygodnii, żeby pierwszą czynnością dnia było odbieranie spokojnych wibracji jego snu. Tak, śpi. Czuję to doskonale. Najpierw palcami u stóp, później łaskoczą mnie pięty, delikatny dreszcz wspina się po moich łydkach, a ja już wiem. On leży w swoim łóżku cichutko pochrapując. Jest prawie przy mnie oddzielony jedynie cienką ścianą. Ciekawe, czy sypia nago? W moich marzeniach - tak.

Ostatnio stałam się bardziej śmiała. Notatki do egzaminów czytam donośnym głosem, by przyzwyczajał się do jego brzmienia. Tańczę też w w pokoju, przy muzyce z radia. Może przez dźwięk moich kroków wyobrazi sobie jak wyglądam? Nigdy się nie spotkaliśmy. Często spędzam długie godziny wyglądając przez okno i czasami udaje mi się go zobaczyć, gdy wraca do domu. Nie oszukuję się, wiem że na razie jestem dla niego jedynie hałasem znad sufitu. Kiedyś to się zmieni. Moim marzeniem jest, by poczuł to, co ja do niego czuje. Nie musimy się nawet spotykać, ale chciałabym wiedzieć, że on czeka na mnie każdego ranka, tak jak ja czekam na niego.

Siedziałam ze stopami opartymi na zimnej podłodze, a on dalej cichutko pochrapywał. Ogarnął mnie dreszcz podniecenia, gdy wpadłam na pewien pomysł. Drżącą ręką sięgnęłam w stronę radia i cichutko włączyłam moją ulubioną stację. Poczułam radość. Świadomość, że mogę na niego wpłynąć była wspaniała, stał się drewnianą marionetką, za której sznurki trzymałam JA. Kręciłam pokrętłem, a moja siła rosła wraz z głośniejącymi dźwiękami. [It's funny how a man only thinks about the...] Głośniej i głośniej. [...I don't give a... keep looking at my...]. Głośniej. [Cha, cha-cha, cha-cha, cha-cha]. Usłyszałam gwałtowne skrzypnięcie jego łóżka i zaraz potem: KURWA!!!! Nie zraziłam się w ogóle, w końcu to był JEGO głos. Łóżko skrzypnęło jeszcze kilka razy i trochę ciszej powiedział: "Ja pierdole..." Jest trochę wulgarny, ale to przecież normalne u mężczyzn. Poza tym miał prawo się zdenerwować będąc obudzonym o tak wczesnej porze. Nie boję się, że mnie znienawidzi, no bo jak mamy się pokochać kiedy on śpi? Zrobił kilka ciężkich kroków i usłyszałam jak zapiszczało krzesło. Wiedziałam, że teraz włączy komputer i nie mogłam się doczekać jego muzycznego odwetu. Byłam pewna, że nie pozwoli, by ktoś dyktował mu czego ma słuchać. On robi to zawsze, niezależnie od pory dnia i nocy, ale mi to nie przeszkadza, w związku to mężczyzna powinien dominować. Nadstawiłam uszu i czekałam na pierwsze dźwięki. Wibracje bassu gwałtownie zaczęły wspinać się po ścianach pokoju, by wprawić moje stopy w delikatne drżenie. Pieścił je umyślnie, to było jak gra wstępna. Poczułam rosnące podniecenie i delikatnie jęknęłam, gdy nieregularny dźwięk perkusji wzbił się gwałtownie ponad linię basu. Nie potrafiłabym samotnie słuchać takiej muzyki. To byłoby tak, jakby zostały mi po nim tylko ręce. Zaczęłam deliktnie gładzić sobie wewnętrzną część uda i powoli podciągałam koszulę nocną. Prawdopodobnie byłby to najlepszy akt samogwałtu w moim życiu, gdybym nie przypomniała sobie wczorajszego, niewzruszonego poczucia pewności, które nie pozoliło mi przez długi czas zasnąć. Skulona i przerażona usiadłam na łóżku naciągając koszulę na kolana. Te dźwięki, które usłyszałam. Mój mózg rozpaczliwie poszukiwał jakiegoś wytłumaczenia, ale za każdym razem tworzył bezsens i powracał do pierwszego wniosku. Bass i perkusja ciągle goniły się i przeplatały, raz jedno, raz drugie wybijało się wyżej jakby szukając drogi ucieczki, ale ja byłam nieczuła na ręce kochanka. Powoli zagłębiałam się w rozpaczy.

Zazwyczaj, gdy słyszę z dołu niewyraźne dźwięki klękam na podłodze i przykładam do niej ucho, żeby odgadnąć co w tym momencie robi. Czasami udaje mi się rozpoznać film, który ogląda, albo piosenkę, jeśli akurat puszcza Doorsów. Ale niekiedy dochodzą do mnie naprawdę ciche odgłosy pojękiwań i zduszonych okrzyków. Domyślam się, że to filmy pornograficzne i wcale mi to nie przeszkadza. Gdy pozna mnie, nie będzie musiał ich więcej oglądać. Jednak to co słyszę rzadko, ale całkiem wyraźnie jest moim największym życiowym utrapieniem, złodziejem moich marzeń. Zestawienie dźwięków, rozmów i odgłosów ludzkich, które nie pozostawia we mnie wątpliwości i resztek nadziei. Stękanie, okrzyki bólu, głośne pokrzykiwanie, jakby sportowy dopping grupy... mężczyzn. W kółko to samo. Różna długość całego zajścia, różne głosy, ale schemat jeden. Grupka facetów gdzieś, robiąca coś. Łudziłam się, że to jakiś sport, który uprawia się samemu, albo w parach, a reszta dopinguje. Nie jest to boks, oglądałam wielokrotnie walki bokserskie z moim ojcem. Tutaj odgłosy są rzadkie, pojawiają się zazwyczaj w połowie dopingu i szczytują wraz z nim. W tej zabawie język angielski jest regułą, a ja nigdy się go nie nauczyłam przez wpojone mi od najmłodszych lat obrzydzenie do wszystkiego co angielskie. Przełamując niechęć wsłuchiwałam się dokładnie i próbowałam zapamiętać powtarzające się zdania. Kaman, ju ken du it, koleżanka przetłumaczyła mi jako: no dalej, możesz to zrobić. Co do cholery możesz zrobic? I to, co zapamiętałam wczoraj: łan finger paket. Co to za kieszeń, gdzie wtyka się jeden palec? Później usłyszałam tu finger, a nawet fri finger paket. Była też mowa o big holach, co zażenowana przyjaciółka objaśniła mi jako duże dziury. Jestem zrozpaczona. Nie mogę pozbyć się przekonania, że jedno, dwu, lub trzypalcowe kieszenie, to tak naprawdę jedna i ta sama, coraz większa dziura. Jest ósma zero zero dnia czwartego stycznia. Jawność i obrzydliwość tego homoseksualnego aktu przyprawia mnie o niedotlenienie mózgu. Czy mój ukochany naprawdę jest pedałem? Czy w momentach największego podniecenia, gdy nie umie nad sobą zapanować, włącza te filmy i w obrzydliwy sposób zaspokaja swoje żądze? Kochanie, czy to prawda? Kochanie, czy mogę Ci pomóc? Nie opuszczaj mnie...


C.D.N.

[słowa: konda | muzyka: radiostacja]

[29/08/2007]

piosnka o czubie 



Gdy spoglądasz tam wysoko,
Tam gdzie sięga twoje oko.
Ajajiajajaj...
Tam zobaczysz wielkie cuda,
To nie zwid ani ułuda.
Ajajiajajaj...
Tam jest Czubek w pocie cały,
Przeż to wspinacz doskonały.
Ajajiajaj...
Zobacz tylko jak się wspina,
Przypatrz się jak mu się zgina.
Ajajiajajaj...
Zjeżdża, ociera pot z czoła,
I tak do nas na raz woła:
"Na 6c coś pojebałem,
To po chuj się tam wspinałem,
7a mnie strasznie zgrzało,
Jakby tego było mało...
7a+ trudna wpinka,
To teraz kolejna wspinka,
7b z tym dziwnym ruchem,
Mnie zrzuciło pod łańcuchem"
Ściągnął buty, usiadł w trawie.
"W łatwe drogi się nie bawię!
8b tam na mnie czeka,
Ruchy widzę już z daleka,
Co najwyżej gdzieś się zdupię,
Ale koksy sobie kupię!
To jest moje zdanie własne,
Jestem Czub- i wszystko jasne!


[29/08/2007]

[słowa: niedźwiedź | muzyka: mechanior jazz band]



kim jesteś? 



Sprawdź kim jesteś?

Campus:
- kojarzy Ci się z miejscem, gdzie mieszkają studenci (- 3pkt)
- enigmatyczna tablica z listwami, obok której zawsze kręci się panelowa 'elita' (- 1pkt)
- trenujesz na nim, ale tylko przywiśnięcia (0 pkt)
- używasz regularnie, w połączeniu z żelazem (+ 2pkt)
- masz w domu (+ 3pkt)
- to jedyny twój trening wspinaczkowy, oprócz siłowni oczywiście (+ 5pkt)

Kreatyna:
- nie używasz, ponieważ to oszukiwanie samego siebie (- 5pkt)
- to ma coś wspólnego z kretynem? (- 4 pkt)
- widziałeś w sklepie dla kulturystów (- 2pkt)
- wrzuciłeś kiedyś 500g monohydratu, ale przestałeś, bo za bardzo spuchłeś (0pkt)
- jesteś właśnie po drugim cyklu 3-jabłczanu i zastanawiasz się nad zmianą na cytrynian (+ 2pkt)
- używasz zamiast cukru (+5 pkt)

Używasz (+ 1pkt za każdy):
- kreatynę
- BCAA
- HMB
- L-glutaminę
- L-karnitynę
- białko
- Carbo
- kolagen
- żelatynę
- te nazwy i skróty nic Ci nie mówią (- 3pkt)

Sikasz:
- na jasno-żółto - norma (- 1pkt)
- na ciemno-żółto - witamina C (0pkt)
- na niebiesko - proszki odwadniające (+ 2pkt)
- masz problemy z oddawaniem moczu, bo białko i kreatyna rozjebały Ci nerki (+ 4pkt)

Drążek:
- nie masz i nie używasz, ponieważ w znikomym stopniu przekłada się to na wspin (- 5pkt)
-masz na nim huśtawkę dla dziecka (- 4 pkt)
- ćwiczysz na nim wpinki (- 3pkt)
- tata kupił Ci go, kiedy byłeś w podstawówce, i tak już został... (- 2pkt)
- masz w domu - świetnie zbiera kurz (0pkt)
- ćwiczysz na nim regularnie (+ 1pkt)
- spędzasz na nim więcej czasu, niż przed komputerem (+ 3pkt)
- masz już trzeci z kolei - poprzednie dwa wygięły się, kiedy ładowałeś z żelazem (+ 5pkt)

W skały jeździsz:
- jak najczęściej - to przecież sto razy lepsze niż panel (- 2pkt)
- cały sezon - weekendy & święta + jeden dłuższy trip latem (0pkt)
- tak, o ile jesteś w formie (+ 2pkt)
- tak, o ile nie koliduje to z Twoim aktualnym makrocyklem (+ 3pkt)
- na grilla i imprezy na Sadku (+ 4pkt)
- "To kiedy bym kurwa trenował?!" (+ 5pkt)

Na panel chodzisz:
- rzadko, nie lubisz sklejki - Twoją prawdziwą miłością i celem są góry (- 5pkt)
- czasami towarzysko z przyjaciółmi (- 3pkt)
- przed sezonem, żeby trochę podciągnąć formę (- 1pkt)
- 1-2 razy w tygodniu (0pkt)
- 3-5 razy w tygodniu (+1pkt)
- zależnie od fazy makrocyklu (+ 2pkt)
- po schodach - zbudowałeś ściankę w garażu (+ 3pkt)
- do sąsiedniego pokoju - wstawiłeś pochylnię rodzicom do salonu (+ 4pkt)
- nie musisz chodzić - mieszkasz tu i pracujesz (+ 5pkt)

Podciągasz się:
- nigdy nie sprawdzałeś (- 3pkt)
- poniżej 15 (0pkt)
- 20-40 razy (+ 1pkt)
- powyżej 40 razy (+ 2pkt)
- tylko z żelazem (+3 pkt)
- dokładnie nie wiesz - film urwał Ci się koło 80-ciu (+ 5pkt)

Ważysz się:
- nigdy - ostatni raz ważyła Cię pani pielęgniarka w liceum (- 3pkt)
- czasami u znajomych, którzy mają wagę (0pkt)
- zawsze przy okazji treningów na siłowni (+ 1pkt)
- codziennie rano - masz wagę w domu (+ 2pkt)
- po każdym posiłku, treningu i wizycie w toalecie (+ 4pkt)

1-0-1-0-1-0-0
- to jest kod binarny (- 5pkt)
- masz mgliste skojarzenia z logiką (- 4pkt)
- to rozkład dni treningowych (+ 1pkt)
- rozpoznajesz tu fazę maksymalnej rekrutacji (+ 2pkt)
- to plan Twojego resta (+ 5pkt)

Wspinasz się:
- w spodenkach "w kratkę" (- 4pkt)
- w polarze (- 2pkt)
- w stroju sportowym (spodenki+koszulka) (0pkt)
- w bularce (+ 1pkt)
- bez koszulki (+ 2pkt)
- bez koszulki i w długich spodniach, żeby ukryć zanik nóg (+ 4pkt)
- w worku foliowym i bluzie, żeby zbijać masę (+5pkt)


W tym miejscu większość nałogowych pożeraczy WdAhu spodziewa się znaleźć kolejne podsumowanie testu, dzielące jego absolwentów według uzyskanych punktów.

Takie koreferaty od jakiegoś czasu walą sztampą mocniej niż muzyka popowa i są wyświechtane jak obietnice wyborcze partii będącej aktualnie przy władzy.

Cóż mielibyśmy uzyskać dzieląc czytelników na kasty na podstawie takiego testu?

Ośmieszenie jednych, a gloryfikowanie innych. Śmiech na sali. Bez sensu.

Życie duchowe i fizyczne winno pozostawać w równowadze - czy takie myśli nachodzą cię w czasie wyciskania 75% wagi swojego ciała na ławeczce?

Jeśli wyciskasz więcej to nie ma to istotnego znaczenia, jeśli zaś takie myśli są ci obce to pora zastanowić się czy Kant miał rację?

Czy warto postępować tak by twoje postępki stały się wzorcem powszechnym? Przenosząc to na teren praktyczny, czyli izolując mięsień dwugłowy na dedykowanym tej czynności modlitewniku stajesz się wzorcem postępowania dla ogółu?

Mhm? Chyba jednak nie. Spoglądanie na rosnący obwód ramienia nie może stać się sytuacją permanentnie wartą ekstrapolacji.

To raczej mocno indywidualne rozwiązanie problemu bliższe skokowi przez okno po tym jak po imprezie obudziłeś się w łóżku z kolegą lub wyjątkowo mało urodziwą koleżanką. Żadne tam kituś bajtuś, ani lewicowe, ani prawicowe.

Trudno zresztą wyobrazić sobie całe społeczeństwo zalegające na ławeczkach w szponach sztangizmu, wspomagające się legalnymi i mniej dozwolonymi suplementami, a sklepy kulturystyczne występujące z częstością sklepów spożywczych. Taki Orwell dla cherlaków.

Nie ma prostych recept, odpowiedzi bywają prostsze od pytań, a w Kobylańskiej mniej ślisko już nie będzie. To aksjomaty, a próby ich obalenia mogą conajwyżej obudzić inkwizycję.

Rozważmy tedy inną podobnie ryzykowną, choć potencjalnie weryfikowalną tezę - trening czyni mistrza. Zaznaczam, iż mamy to wyłącznie na myśli mistrza duchowego bo przecież zostanie mistrzem Polski czy nawet Europy nijak ma się do rozwoju duchowego, a nawet może od niego oddalić na skutek kontaktu z blichtrem sławy.

Trening z żelazem jako takim daje szansę nieco osłabionemu umysłowi dogonić zhipertorfizowane ciało. Jeśli umysł tego nie wykorzysta, chuj z nim. Widocznie nie był na to gotowy ale wrota pojawiły się!

Czyż nie o to właśnie chodzi by stwarzać takie okazje przebijające wrota percepcji?

Bełkotliwe wypowiedzi odwodnionych i święcących blaskiem bejcy mistrzów kulturystki wskazywałyby na to, że nie. Oni są po tej samej stronie lustra co deklarujące umiłowanie przyrody finalistki Miss Polonia.

Dlatego też oczywistym jawi się, że posiadanie pięknego ciało winno być raczej środkiem do celu, a nie jego spełnieniem. Ładując na przyrządach możesz znacząco zwiększyć podaż na rynku seksualnym. Nie zwiększysz znacząco szansy na poprawę mocno już wyśrubowanego RP już nie mówiąc o OeSie ale, uwaga, możesz zbliżyć się do absolutu o parę gramów bliżej niż podążający na skróty konsument wódki czystej, nawet bez zakąski.

Tak będzie pomimo tego, że cała prasa, para i metaautorytety z ekranu będą uparcie twierdzić, że jest dokładnie odwrotnie.

Jeśli jednak uparcie odmawiasz interioryzacji to zamiast zdzierać zasłonę ułudy, uporczywie wciągasz ją mimo, iż nie pachnie świeżością i jest mocno dziurawa.

A to już tylko twoja wina i nas do tego drogi czytelniku nie mieszaj.


[test:wujo | komentarz: andi]

[30/08/2007]

pani premier  



A oto kandydatka WdAhu na premiera V RP. Tak, zdajemy sobie sprawę, że posiada ona wiele wad: nie ma brzucha, nie ma łysiny, nie sapie i nie ślini się w trakcie przemówień, nie ma manii obsesyjno-prześladowczej na punkcie nieistniejącego "układu", jej IQ przekracza 40, biegle posługuje się kilkoma językami obcymi, nie posiada kota i nie mieszka u mamy, ma własne konto, no i niestety nie jest już dziewicą... Cóż, nikt nie jest doskonały. Ale nam i tak się podoba.



korpofilia 



Korporacje nigdy nie zasypiają - dramat w dwóch aktach z epilogiem


Akt pierwszy

Ostatnia próba tego dnia, bez większej nadziei na sukces. Dwójka tym razem świetnie i niespodziewanie dla mnie ułożyła się w płytkiej miseczce, czubki butów optymalnie wkleiły się w stopieńki i kluczowy ruch dokonał się. Zaskoczyło mnie bo byłem bardziej przygotowany na klęskę. Następnych parę metrów było formalnością ale spiąłem się i wkładałem we wspinanie znacznie więcej siły niż potrzeba bo bardzo, bardzo nie chciałem spaść po trudnościach. Po wpięciu do zjazdowego po raz pierwszy w życiu ryknąłem na całe gardło. Pamiętam szczere gratulacje od znajomych, krótki esemes do Waldiego - "powtórzyłem Twoją drogę, fajna jest". Przypominam sobie imprezę "Po skałką", no może nie całą. Sama Bożenka składająca gratulacje, potem ochlaj na maxa, tańce przy niekoneserskiej muzie z szafy grającej, ostatnie wydarzenie, które pamiętam to moment upadku, a właściwie zsunięcia się na podłogę...
- Szef cię wzywa - z krainy wspomnień wyrwa mnie podane ostrym tonem polecenie przez tę kurewkę jego sekretarkę, no tak przecież jestem w pracy.
Wchodzę do designersko urządzonego gabinetu tego superfiuta, po drodze mijąc oprawiony plakat Martyny Wojciechowskiej na Evereście z dedykacją dla tego palanta. Znany mi wymiotny skurcz przechodzi przez mój przewód pokarmowy. Wreszcie staję przed nim samym. Dzieli nas biurko będące skrzyżowaniem wanny z grobowcem. On udaje, że jest bardzo zajęty i wypełnia jakieś gówniane papierki, a po jakiś dwóch minutach (hieratycznie ustalona dawka małego upokorzenia?) podnosi głowę i mówi:
- Panie Michale, słyszałem ze zrobił Pan dużo dobrego w projekcie SIMIKa, gratuluje...
tak, kurwa, przypomniał mi coś co wolałbym zapomnieć, SIMIK czyli gówno którym nikt nie chciał się zajmować.
- Natomiast w przypadku innych projektów dochodzą mnie niepokojące informacje - chrząka znacząco, zapowiadając zjebkę - panie Michale, powiem wprost, tak dalej być nie może. Cóż z tego, że jest pan świetnym fachowcem, skoro kompletnie nie identyfikuje się pan z naszą wizją i misją, a praca w zespole w pana wykonaniu nie istnieje! No tak, nic dziwnego skoro jako jedyny nie znalazł pan czasu na zajęcia integracyjne na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej - zawiesza głos i patrzy przez okno swego gabinetu na pulsujące i wijące się światła szykującego się do nocnego życia miasta.
- Niech pan popatrzy na mnie, mimo nawału zajęć znajduję co drugi dzień czas na squosza. Muszę wykrzesać w sobie motywację by wyrwać firmie te dwie godziny i dzięki temu pracuję efektywniej. Jeśli ja nie jestem dla pana przykładem, to może weźmie pan przykład ze swoich kolegów. Panowie Dariusz i Edward z telko i jutility mają niesamowity forkast. I to jest właśnie - podkreśla - pozytywny skutek zeszłorocznych zajęć integracyjnych - zawiesza głos i jeszcze bardziej nakręcony kontynuuje - wie pan, że odkąd zaczęli uprawiać wspinaczkę sportową to mogę te same zadania zlecać jednemu lub drugiemu bo i tak wiem, że będą nad tym pracować razem, jak wspinacze związani na linie - tu uśmiechnął się sam do siebie w nagrodę za udane porównanie - a po wspinaniu wracają w pełni zregenerowani, bardziej doceniając to co firma dla nich zrobiła. Oni maja prawdziwy czelendż - mówi z nieskrywaną dumą posiadacza rasowego psa, który właśnie wygrał konkurs.
- Oswajanie strachu, regularny wysiłek, a do tego ciekawi ludzie i kontakt z przyrodą - nie myślał pan o tym?

Akt drugi albo pierwszy

Dwóch bardzo ładnie ubranych, tak samo uczesanych i ogólnie zadbanych facetów na którejś ze ścianek dużego miasta pewnego środkowoeuropejskiego kraju. Siedzą naprzeciwko ścianki, odpoczywają, komentując panelową i wirtualną rzeczywistość odrobinę mieszając obie. Dla uniknięcia pozwu, pyskówki na forum i ułatwienia nazwijmy ich Trendi i Japi:
- Wiesz Trendi, miałem taki sen, że przez to wspinanie w przewieszeniu tak urosły mi plecki, że nie zmieściłem się w tiszort od Milo, wiesz, z tej numerowanej serii.
- Eeee nie no, nie martw się bo dużo ci jeszcze brakuje - he-he - ale niezła zajawka, przyznaję, to i tak pikuś bo ja dopiero co wywaliłem ciężko zarobioną kasę na takie same spodenki jakie miał Szarma w Dosadże 3, a on w czwórce ma nowe i co mam robić? Chodzić w tych oldskulowych jak jakiś menel?
- Nie mają racji ci, którzy powiadają, że wspinanie nie jest drogim sportem;(
- Jak mówią na Obozowej - jeśli nie masz na sobie trzech tysięcy to się nie liczysz, buha-ha-ha...
- Trendi, a słyszałeś o nowej linii komórek dla bulderowców - Shaham&Grarma?
- Japi, kurwa, masz straszne tyły, już zamówiłem wersję V16 w kolorze Seszele
- Eee no, szacunek, widzę, że trzymasz rękę na pulsie.
- Trendi, patrz no na tego zgreda, kurwa, co on ma na sobie?!
- Jebaaany, te spodenki to chyba sam sobie uszył!
- Może w nich śmiało w Tatrach napierać, hłe-hłe.
- Co on tu kurwa robi zamiast liczyć kozice na hali? Buha-ha-ha....
- Ma koleś ciężkie życie, nie stać go na ciuchy, to musi szukać śmierci w Tatrach, he-he-he...
- ...dla mnie, kurwa, Tatry kończą się na Kasprowym.
- Japi, maj friend, to i tak nieźle bo dla mnie na Krupówkach ale zmieniając ten smutny temat to myślałeś, żeby kiedyś wybrać się w skałki twoją wypasioną furką, w końcu wspinamy się już na ściance z pół roku?
- Yyyyyye, wiesz Trendi, to trochę bez sensu, ja bym się nie spieszył, tutaj znam wszystkie chwyty, chodzimy na sekcję do najlepszego trenera w mieście i jakoś sobie radzimy, wszyscy nas kojarzą, a tam powiedzmy to sobie jasno, bylibyśmy nikim.
- No.....może i masz rację to był średni pomysł, na razie podciągam się połowę tego co Kris, a on poprowadził pierwsze VI.3+, jak podciągnę tyle co on, to też zrobię VI.3+, na razie nie ma się co spieszyć.
- To jego VI.3+ to ponoć ma VI.3/3+
- Napiera na nas jakaś lala...
- Cześć, przepraszam ale wyglądacie mi na takich co znają się na rzeczy, mogłabym się was o coś spytać?
- Jasne, dajesz.
- Czy to jest na pewno ta ścianka, na której wspina się Magda M?
- Dokładnie.
- Uff, to dobrze bo w telewizji wyglądała inaczej.
- Przyszłaś tu tylko dlatego?
- Skąd, no co wy! Jestem analitykiem, zauważyłam rosnącą tendencję wspinania, które wg. "Biznes& rekreacja" wyprzedziło tenis, fitnes, nie mówiąc już o żeglarstwie, a ja lubię wyprzedzać trendy, być jeden ruch do przodu i jak wspinanie będzie na topie chcę z czystym sumieniem powiedzieć od niechcenia powiedzieć - taak, wspinam się od roku, a wy dlaczego się wspinacie?

Epilog

Krzemionki - jeszcze parę lat temu miejsce pijackich libacji miłośników najtańszych win, po których butelki z fantazją rozbijano o ściany. Stąd poetyka nazw takich dróg jak "Jabolowe tulipany", "Kwachowe watahy". Obecnie zadbany ogródek dla dzieci i młodzieży oraz cel obowiązkowych świetnie chronionych wycieczek młodzieży z Izraela.
Dwóch kiperów win owocowych odznaczonych za zasługi czerwonymi nosami z nostalgią wspomina:
- To było kiedyś takie eee....kskluzywne miejsce Romuś i komu to, heeeep, przeszkadzało?
- Było się gdzie napić, po-po-pogadać i wogóle.
- A wszystko zaczeno się od tych, heeep ..... spinaczy, straszne z nich chuje, co ni Romuś?
- Ale dlaszeeeeego?
- Une som głównie niepijoncy.
- Żydy i spinacze som najgorsi.
- Bo spinacze to żydy, heeeep, dobrze, że mój Kazek tego nie dożył.
- Polewaj bo stygnie i na pohybel spinaczom!
- Na pohybel!
- I nima chuja!




[tekst: andi | inspiracja: wujo | konsultacje korporacyjne: musiałęk]

[01/09/2007]

błąd młodości 



Nic nie będę robił. Mam już dość tego jak autor wysługuje się mną jako dyżurnym bohaterem wspinaczkowym. Jego brak inwencji, brak pomysłów, brak wyobraźni zaczął mnie już mierzić. Najłatwiej jest wziąć bohatera i wykorzystać go. Użyć niczym narzędzia, popodglądać go z obsesją Voyeura, a następnie opisać - banał, każdy by tak potrafił. Gorzej jeśli bohater opowiadania się zbuntuje i odmówi współpracy. Jeszcze gorzej jeśli zamrze w bezruchu, w stanie totalnej abnegacji. W końcu literatura bez akcji nie ma racji bytu - opowiadanie bez ciągu przyczynowo-skutkowego to tylko słowa zawieszone w próżni. I taki właśnie mam plan na ten odcinek. Nie robić nic. Absolutnie nic. No, może prawie absolutnie nic.

I w tym momencie Kasjus doszedł. Wytrysk nie był zbyt obfity, ale biorąc pod uwagę, że był to już jego trzeci wytrysk tego wieczoru, nie miał się czego wstydzić. Alicja, bo chyba tak miała na imię ta jego nowa sekretarka, otarła krople spermy ze swoich kształtnych warg. "Dziękuję, kochanie," powiedział Kasjus. "A teraz idź się ogarnąć do łazienki i widzimy się jutro rano w biurze, tylko proszę bez spóźnień." Alicja karnie odmaszerowała, a Kasjus wyciągnął się wygodnie w skórzanym fotelu i wycelował pilota na swoją nową wieżę marki Marantz. Purcell - Music for the Funeral of Queen Mary.

Tak, przestałem się już wspinać. Wspinanie to gówno. Wspinanie to sport dla frustratów. Nie udało ci się w życiu? Zacznij się wspinać. Nie masz jaj, żeby zrobić karierę? To zacznij się wspinać. Masz problemy z erekcją? Zacznij się wspinać. Masz facjatę niczym Steve Buscemi i metr pięćdziesiąt wzrostu? To zacznij się wspinać. Ale ja akurat nie muszę się męczyć z tym gównianym sportem - nie dotyczą mnie żadne z powyższych problemów. Gdyż ja jestem człowiekiem bez kompleksów. Czasami spotykam jeszcze znajomych z dawnych, wspinaczkowych lat. Pożal się panie boże. Pokraki. Szkoda, że sami tego nie potrafią dostrzec. Mentalność wiecznych piętnastolatków.

Podszedł do barku i przyrządził swojego ulubionego ostatnimi czasy drinka:

DAVE ON THE FLOOR

Składniki:
30 ml ginu
15 ml whiskey
90 ml toniku
30 ml wódki

Szkło: szklanka typu old fashioned

Życie jest jedno, po nim nie ma nic. Szkoda marnować je na tak nudne czynności jak wspinanie. Jest tyle innych przyjemności i podniet. A wszystkie na wyciągnięcie ręki. Trzeba mieć tylko odwagę, no i środki. Pieniądze szczęścia nie dają? Hahaha. Tak twierdzą tylko biedacy.

Pociągnął niewielki łyk. Bukiet smaków rozpłynął się po jego języku i podniebieniu.

Tak, Whiskey single malt Glenmorangie zdecydowanie robi różnicę. Konsumpcja, hedonizm, seks, zaspokojenie swoich najniższych i najwyższych instynktów - gwarancja satysfakcji. Właśnie to lubię. I właśnie to robię.

Ze szklanką w dłoni wrócił na fotel. Wyciągnął swoje nagie, umięśnione ciało na designerskim fotelu projektu Claudio Bellliniego, wykonanym z garbowanej, czarnej, bydlęcej skóry. Poczuł jak jego żywa skóra leniwie ociera się o skórę martwego zwierzęcia. Pozwolił, aby uzyka i alkohol delikatnie go ukołysały. Mmmm... Przyjemność, przyjemność, przyjemność...

To dlaczego się wspinałem przez te wszystkie lata? Hmm, dobre pytanie... Powiedzmy, że był to błąd młodości. A teraz muszę chyba przestać myśleć, bo zauważyłem, że ten nieudacznik autor coś zawzięcie notuje... A takiego wała!



VI.66 



z życia wuja 



A oto dwie opowiastki wzięte z życia Wuja Mariana - rzeczywistość bywa czasem porażająca niczym fakty CBA:


Opowieść I

Znajomy znajomego poznał dziewczynę - przyjechała tu ze wsi na studia.
Żeby się lepiej poznać zaprosił ją na impreze do kumpla. Scena wygląda tak:
Siedzi ta laska, wkoło banda w dupę napierdolonych facetów. Nagle do pokoju wbiega gospodarz i wrzeszczy:
- Kurwaaa!! Kto zaszczał kibel?! Wszystko kurwa oszczane, jebie szczynami w całej łazience!!
Cisza...
- Ostatni raz pytam kurwa!! - Kto sie tak zlał??!!
- No ja byłem ostatni w łazience... i wychodzi że noooo... tak jakby Ja...
- No żesz ja pierdole!! Wpuszczam cie kurwa do domu a ty co kurwa!!!??
- Bo to tak jakby ja... ale nie ja!
- Jak to "ty, ale nie ty"??!! albo sie kurwa zlałeś albo nie!!
- No bo stoje sobie w kiblu i leje, a tu wchodzi Kuba, i zaczyna myć sobie ręce w strumieniu mojego moczu - i to dlatego sie tak rozchlapało!!
Na co z oburzeniem podnosi się napierdolony jak bela Kuba:
- On kurwa szczał, to i on obszczał kurwa!!!!
W tym momencie dziewczyna podniosła się i wyszła bez słowa. Nie muszę mówić, że był to koniec znajomości...



Opowieść II

Kumpel ze studiów zrobił urodziny wczoraj - jak na stole pojawił sie absynt, cukier i łyżeczka do opalania tego podejrzanego trunku to juz wiedziałem że trzeźwy z tamtąd raczej nie wyjdę - potem przyjechał 'prezent' - czyli 4,5 litrowa wyborowa - i tu ważna dygresja - "nigdy nie siadaj do flaszki ktora waży wiecej od ciebie" - od dzisiaj, a właściwie od wczoraj tym się będe kierował... - na domiar złego obudziłem sie w łóżku z laską ze studiów - i tu została złamana kolejna zasada - ' nie zadawaj sie ze szparą ze szkoły' - kurwa - na szczęście do niczego nie doszło, a ja wyszedłem 'po angielskiemu' nie mówiąc nawet cześć - takie sytuacje są jak bolący ząb - nie ma co sie z tym pierdolić - chwila bólu i po sprawie. Gorzej ze zrzygałem sie typowi za łózko - dywan i zasłonka to raczej sie do 'renowacji' kwalifikują.... - a jak mi Bóg miły starałem sie... jak ja sie kurwa starałem!! - o 3.00 miał walczyć Adamek z Bricks'em - ale jak za-pietnaście-trzecia zobaczyłem na ekranie telewizora po dwóch Adamków i dwóch Bricks'ów to nabrałem podejrzeń co do stanu w którym sie znajduje - ale 'chuj' myślę - może to debel - dopiero dwóch sedziów ringowych uświadomiło mi że to poprostu JA jestem tak kurewsko napierdolony!! - no i za pierwszym razem nawet dobiegłem do 'pokoju zwierzeń' - za drugim i trzecim już niestety nie....

a kaca mam jak stąd do Rodellaru ..... no - i podsumowując ten przydługi wywód - świeży i pełen zapału rozpoczynam kolejny makrocykl. Amen.



Opowieść III

KDT - Kupieckie Domy Towarowe. Blaszany wrzód na dupie majstrów od zagospodarowania przestrzennego centrum stolicy, dla warszawiaków B, sierot konsumpcji, odrzuconych nawet przez matke-Arkadie, miejsce cołikendowych zakupów. Róg obfitości dla 'pokolenia 1000zł brutto', centrum pielgrzymkowe mieszkańców blokowisk z wielkiej płyty, na codzień pracowników stołecznych budów, ochroniarzy i kasjerek z supermarketów, tanich cwaniaczków i królowych złotych klapek.

Na stoisku z obuwiem sportowym stoi matka z synkiem:

- No i jak te adidaski, synku? - odzywa się pani mamusia, firmowym, lekko świszczącym barytonem palaczy najtańszych wyrobów tytoniowych.
- Eee... nooo... nawet fajne so...
- No, to ja ci tu jeszcze spuszcze, jak byś kupował... - próbuje przechylić szalę sprzedawca, prywatnie imigrant z ojczyzny kebabów.
- Ale wie Pan, bo to jeszcze przecież dziecko jest, on dopiero 17 lat ma, noga mu jeszcze urośnie! (gość jest ode mnie o głowe wyższy i waży koło setki...)
- Dobra mamo, one i tak nie bedo dobre...
- Eee?! Dlaczego?
- Do dresów mi nie pasujo....


I jaki z tego morał? - "Zawsze dobiera się dresy do adidasów, nigdy odwrotnie" :)



[text: wujo m]

bollywood 



Nie ma jak dobre kino wspinaczkowe z Indii. Wyuzdany seks, twarde narkotyki, broń, szybkie samochody, piękne kobiety, a do tego mnóstwo kreatyny i HMB - oto wspinanie widziane okiem hinduskich reżyserów. Dlatego przedstawiamy wam cykl legendarnego serialu bollywoodzkiego pt: "Nieustraszony Jarek, boski Romek i tajemnica wielkiego Pytonga". Nie musimy chyba nadmieniać, że zbieżność postaci fikcyjnych z postaciami rzeczyswistymi jest czysto przypadkowa i niezamierzona.



odcinek 01
odcinek 02
odcinek 03
odcinek 04
odcinek 05
odcinek 06
odcinek 07
odcinek 08
odcinek 09
odcinek 10
odcinek 11
odcinek 12
odcinek 13
odcinek 14
odcinek 15

i na koniec tradycyjna Bollywoodzka piosenka:

odcinek 16




[kierownik produkcji: wujo marian]

adam wstążka 



Kraków, 14 września 2007



Pan Piotr Suder
Kierownik CW RENI-Sport



Szanowny Panie Piotrze!

Nazywam się Adam Wstążka i jestem początkującym wspinaczem. Moją przygodę z tym wspaniałym sportem rozpocząłem zachęcony pięknym plakatem, przedstawiającym Marcina Wszołka - mistrza Polski. Zapragnąłem być taki jak On.

Od tego czasu regularnie odwiedzam Wasze Centrum. Wspinam się regularnie systemem, który jest opisany na stronie Pana Rozbickiego. Przeprowadziłem już okres przygotowawczy, obecnie znajduję się w "fazie budowania".

Przez cały ten czas bardzo starałem się spotkać Marcina Wszołka - mistrza Polski. Pragnę poznać tego ciekawego człowieka i dowiedzieć się jak trenuje.

Niestety, dotychczas nie było to możliwe. Pan Marcin okazał się osobą trudną w kontaktach. Zazwyczaj, o ile nie pozostaje pod wpływem marihuany, jest antypatyczny i niekulturalny. Wiele krzyczy do swoich znajomych - zazwyczaj są to wyzwiska lub prośby, aby "się odp...dolili". Z tego względu boję się podejść i przedstawić się, chociaż bardzo tego pragnę.

Zwracam się z ogromną prośbą do Pana Kierownika oraz całego Zespołu CW RENI-Sport o ułatwienie mi spotkania z Marcinem Wszołkiem - mistrzem Polski. Mogłoby to polegać na przykład na telefonicznym poinformowaniu mnie, że Pan Marcin akurat pozostaje w dobrym nastroju (już zostawiłem mój numer telefonu w recepcji). Rozumiem, że nie zdarza się to często, dlatego jestem gotów cierpliwie czekać.

Bardzo ogromnie proszę o spełnienie mojej prośby. Poznanie Marcina Wszołka - mistrza Polski jest moim największym marzeniem i ułatwi mi pozytywne podejście do realizacji zadań treningowych ze strony Pana Rozbickiego. Słyszałem, że trenował zgodnie z nimi Adam Mach. Czy to ten sam, który teraz jest u Państwa robotnikiem? Jego też chciałbym poznać.

Serdecznie pozdrawiam Pana Kierownika oraz cały Zespół. Do zobaczenia w RENI-Sporcie i w skałach.


Adam Wstążka




[text: mechano]