morpho.pl

WdAhu Wallzine Wspinaczkowy Nr 3
marzec 2000

Motto numeru: Nie ma małych chwytów, są tylko małe buły!

the NEWS  




Nowy rekord! O godzinie 11: 42 Mrówa wszedł w ścianę. Jego celem było pobicie rekordu na małym przewieszeniu. Jego ruchy były precyzyjne i szybkie- dobrze znał tę drogę, tysiące godzin treningu zrobiło swoje. O godzinie 11:49 minął 110 metr (tzn. ukończył 11 obwód, stary rekord), jednak licznie zgromadzeni gapie nie mogli dojrzeć nawet najmniejszych oznak zmęczenia. Wciąż każdy przechwyt wykonywany był miękko i bez wysiłku. 120m, 140m, 180m... Boże Wszechmocny, ten człowiek nie może być zwykłym śmiertelnikiem, chyba jako dziecko kąpał się w nektarze i pogryzał ambrozję. 200m, 230m... Drabina ku niebu. O 11:58 czasu środkowoeuropejskiego, 15 lutego 2000 roku, po 250m wspinania non-stop Mrówa zszedł w końcu na ziemię, od strony widzów rozległo się głośne westchnienie ulgi. A jednak on tez się męczy. 250m, 25 obwodów. Nowy rekord? Nie, to nowa epoka!

Podajemy bilans ofiar ostatniego miesiąca: 1 złożone złamanie kostki z uszkodzeniem torebki stawowej, 1 złamanie główki kości promieniowej z nieznacznym przemieszczeniem, 1 wywichnięty nadgarstek, 9 naciągniętych ścięgien palców, 6 zapaleń stawów palcowych, 1 naderwanie wiązadeł mięśnia dwugłowego ramienia i jeszcze kilka innych mniej istotnych kontuzji. Życzymy miłego ładowania!

Zawody, zawody, zawody, być najlepszym, najlepszym, wszystkim dokopać, ahhh... W piątek 25 lutego elita elit lubelskiej ekstremy wyruszyła nad podbój ścian Warszawy. W skład zespołu wchodzili: Magda, Mupet, Burdzan, Peter the Long' One, Mrówa Mrówczycki, Tuptak, Konrad Wielki, no i oczywiście nasz guru i idol: Młody-Ale-Jakże-Bardzo-Wkurwiony. Nad całą tą radosną trzódką opatrznościową opiekę sprawował nasz niezastąpiony i jedyny w swoim rodzaju Trener, Pan Grzegorz. Chłopcy (i dziewczynka, również) zrobili dużo zamieszania z sobie tylko właściwym wdziękiem. Warszawiacy chyba już od bardzo dawna nie słyszeli takiej ilości powrzaskiwań, histerycznych chichotów i trzepoczących 'Kurew'. Kolejną sensacją był daleki i jakże atletyczny strzał autorstwa Konrada. Niby nic nowego, a jednak strzał wykonywany był w kiblu izolatki i nosił dumną nazwę 'Strzału Podglądacza', gdyż każdy, kto uchwycił końcowej listwy mógł z zasłużoną satysfakcją zajrzeć do sąsiadującego kibla damskiego. Jeśli chodzi o wyniki to najlepiej wypadł Burdzan, który dzięki nienagannej technice nóg rekompensującej słabość rąk wszedł do finałów i w ostatecznej klasyfikacji zajął 6 miejsce (na 17 zawodników). Nieźle zadawała również nasza Pierwsza Dama Lubelskiego Wspinania zajmując 4 miejsce wśród pań. Zawody wygrał jeden z aborygenów, czyli Dawid Kaszlikowski (tak to ten, który wlazł na Marriota, na Łeście zasiekał 8a, a na bunkrach pod W-wą robi przystawki klasy VI.6 bould.).



kultexty  



'Jak na mnie patrzysz to mi lepiej staje [but, oczywiście]'
Darek

'Wiesz co mnie najbardziej wkurwia w tym cały wspinaniu? Że jak się spierdolę na materace to znowu muszę się gramolić od początku.'
Muppet w nastroju filozoficznym

'Widzisz Krzysiu ten wielki wór na magnezję? Tak się wspina STARA SZKOŁA!'
Domino do Muppeta

'Przydałaby się na tej ścianie klawiatura, zamiast krzyża.'
zasłyszane

'Ja tam nie mam pojęcia, ja prawiczkiem jestem.'
Mrówa

'Nie ma to jak defekacja w lesie, bo tam u Stachowej to taka hakówka.'
Domino

'Kolarz, ty gambeto!'
Muppet

'Ten trawers jest jak Litwo, Ojczyzno moja'
Konrad

'-Krzysiu, co pamiętasz z imprezy?
- Wszystko.
- A pamiętasz jak rzygałeś?
-Pamiętam.'
Domino & Muppet Duet

'Nie chcę z pasem!'
Leszek


WSPINANIE POWODUJE
RAKA MÓZGU
I CHOROBY STAWÓW
Minister Zdrowia i Opieki Społecznej

my hero  



imię: Michał

pseudonim: Elektryk, Łysy, Arbuz (od ksztaltu glowy), Esesman

znaki szczególne: wygląd prawdziwego aryjczyka w czerwonych Mirage'ach

początki: Zawsze kręcily mnie Góry, zamknięty świat, coś niedostępnego, wyzwania, wychodzenie poza siebieAlpy, Dolomity, Himalaje. Regularnie chodziłem na prelekcje na Binozie, później kurs u Królika (w V technikum) i sekcja w Kotłowni.

dokonania: Filar Bularza VI.l+ RP w Słonecznych Skałkach, na wędkę Wijące Się Węże VI. 4 ('może mieć co najwyżej VI.3+'), na pierwszej Bani- III miejsce wśród początkujących, na drugiej Bani- II miejsce w kategorii średnio zaawansowanej

ambicje: Nie mam chorych ambicji, po prostu ten styl życia mi odpowiada: góry, wyzwania. Chciałbym wspinać się na przyzwoitym poziomie VI.5, VI.6. Himalaje, Wielka Ściana? Jak na razie to marzenia, które trudno pogodzić z kobietą, ale kiedyś. . .

przesądy: Żadnych przesądów, to są bzdury. Jak się wierzy to wszystko można osiągnąć. Jak będę chcial wywołać ducha to go w końcu zobaczę.

dziwactwa: Nie jestem dziwakiem, choć czasami mogę gadać non-stop 45 min, zamiast trenować.

sentencje: Jebana ludzka rasa, za chuj bym tam nie wlazl.

czemu lubisz to robić?: A czemu lubisz oddychać?

jak lubisz to robić?: Face to face ze skalą i nikogo więcej, nie lubię publiki.

gdzie lubisz to robić?: Z tyłu na zapleczu, a poza tym w Podlesicach i Będkowskiej.

w czym lubisz to robić?: W Mirage'ach, gdyż są najbardziej dopasowane do mojego stylu wspinania, czyli technicznego łojenia na nogach.

z kim lubisz to robić?: Z Iwonką.





LISTY DO REDAKCJI  





Drogie WdAhu,
Mam poważny problem. Od pewnego czasu mój chłopak zaczął chodzić na ściankę wspinaczkową w Kotłowni. Od tej pory bardzo się zmienił. Cały czas mówi coś o 'bułowaniu', 'zadawaniu ze szmaty', 'fakerach' i innych dziwnych rzeczach. Co gorsze zupełnie stracił zainteresowanie moją osobą. Zaczął ostatnio powtarzać, że nie ma ochoty, bo następnego dnia musi być w formie na treningu. Nie wiem co robić. Proszę, doradźcie mi coś.

zdesperowana Kundeginda


Droga Kuńdziu,
Jest tylko jedno wyjście- musisz zacząć ładować na drągu, a wtedy znowu spodobasz się swojemu chłopakowi.

WdAhu


Szanowne WdAhu,
Od pewnego czasu zacząłem stosować farmakologiczne wspomaganie treningu, jednak w chwili obecnej mam, kurwa, pewien problem. Otóż nie za bardzo wiem gdzie jeszcze mogę się wkłuć. Wszystkie partie ciała (bez żadnych wyjątków, nie żartuję!) mam strasznie pokłute. Co mam robić?
rozdygotany Czytelnik (dane do wiadomości Redakcji)
P.S. Zauważyłem, że zaczynają mi rosnąć włosy po wewnętrznej stronie dłoni.

Drogi Darku, ehh... przepraszamy: Drogi Czytelniku,
No cóż, istnieją jeszcze inne metody koxowania, oprócz tego staromodnego dawania w kanał. Czy próbowałeś już anaboli w czopkach? Wiemy, że to trochę poniżające, ale podobno speed jest lepszy nawet niż przy tradycyjnych strzałach. Spróbuj i podziel się z nami swoimi uwagami.

WdAhu

P.S. Włosami się nie przejmuj, zawsze można je zgolić. Gorzej, jak zaczną wypadać, co też się może zdarzyć.

OPOWIADANIE  



PRAWDZIWA I PRZERAŻAJĄCA ZARAZEM HISTORIA PEWNEGO DOKTORA, KTÓRA WYDARZYŁA SIĘ W MAŁYM, PROWINCJONALNYM MIASTECZKU
epizod I

Zapukałam ostrożnie do starych, obdrapanych drzwi. Miałam już wszystkiego dosyć, a nie dotarłam nawet do celu mojej wizyty. Wlekące się godziny wyczekiwania w żółtych wnętrznościach labiryntu korytarzy, walka o miejsce w kolejce z hordami hipochondrycznych starowinek, monotonny lament utyskiwań: nerki, oczy, Pani droga, wątroba, żylaki, Kochanieńka, serce, reumatyzm. . . I to zatęchłe powietrze o kwaśnym zapachu rozgotowanej kapusty podstępnie wślizgujące się do moich nozdrzy. Poczułam zawroty głowy.

'Proszę' dobiegł mnie znieczulający głos z głębin gabinetu. Za biurkiem siedział drobny człowieczek, swoim wiekiem zupełnie nie pasujący do powagi wykonywanego zawodu. Pewnie zaraz po studiach, przemknęło mi przez myśl. Jednak od razu moją uwagę przykuły jego oczy. Miały jakiś dziwnie niezdrowy, fosforyzujący odblask. Widziałam już to światło wcześniej, lecz nie pochodziło ono z tego świata. Może widziałam je we snach, a może to tylko zmęczenie?

'Proszę usiąść. A zatem, co Pani dolega?'

Zaczęłam mu opowiadać o swojej, w gruncie rzeczy, błahej dolegliwości, ale miałam niejasne wrażenie, że doktor był nieobecny myślami, choć w regularnych odstępach czasu kiwał głową, dając mi do zrozumienia, że uważnie słucha tego co mówię. Jednak całe jego zachowanie było jakoś mechanicznie nieszczere. Co więcej, co jakieś 20 sekund rzucał nerwowe spojrzenia na zegarek, jakby w oczekiwaniu na coś bardzo ważnego. Za każdym razem, gdy przenosił swe szkliste spojrzenie z tarczy zegarka na moją twarz mogłam wyczytać w nim narastające zniecierpliwienie i zawód, że czas ściekał tak wolno po ścianach tego gabinetu.

W pewnym momencie przeprosił mnie na chwilę i udał się za parawan, który niczym linia demarkacyjna rozdzierał gabinet na pół. Przez szparę ujrzałam, że doktor drżącymi dłońmi wytrząsa jakieś tabletki i łapczywie je połyka popijając czymś co przypominało kawę choć miało to o wiele za gęstą konsystencję. Wyraz jego twarzy zmienił się, szaleństwo rozpływało się po niej zataczając coraz szersze kręgi, spurpurowiał, na skronie wystąpiły mu pulsujące żyły. Narkoman? Nie chyba, nie, ale może lekoman? Nie to musi być coś więcej, to jakiś rodzaj choroby. Nie miałam jednak czasu na dalsze rozważania, gdyż doktor porwał swój płaszcz i wybiegł z gabinetu krzycząc coś w rodzaju: 'Przepraszam, już nie mogę, muszę wyjść...!' Oszołomiona, siedziałam przez chwilę sama w gabinecie, pustym teraz, gdyż całe napięcie pognało na złamanie karku za swoim panem, wpatrując się w drgające jeszcze, otworzone na oścież drzwi. I nagle, ta niezrozumiała decyzja. Impuls. Poderwałam się z krzesła i ruszyłam opętanym biegiem poprzez gąsienice korytarzy, kaskady schodów, w pościg za wymykającą mi się tajemnicą.

CDN już wkrótce



TAJEMNICA BUŁY DOSKONAŁEJ ZDEMASKOWANA  





Zapewne wielu spośród Was doskonale znana jest postać Krzysztofa Sasa-Nowosielskiego, zwanego również Fizolem lub Himenem. Niewtajemniczonym wyjaśnimy, że jest to niski, dość przysadzisty osobnik, będący dyplomowanym doktorem Alpenizmu Teoretycznego, instruktorem pezety, wydawcą Extremy (kiedyś najlepszego zinu skalnego w tym kraju) oraz pogromcą kilku VI.szóstek. Jednak każdemu rasowemu wspinaczowi na dźwięk tego nazwiska natychmiast przychodzi do głowy: 'Kurwa, 25 szmat! Ja pierdolę!' Tak proszę Państwa, ten człowiek podciągnął się na jednej ręce, aż 25 razy! (Dla porównania nasz Wielki Konrad podciąga się na obu rękach tylko 20 razy.) Nic dziwnego, że wśród wspinaczy krążą przedziwne i często ze sobą sprzeczne, teorie dotyczące uzyskania przez Sasa takiego potężnego lewara. Jedni przebąkują coś o nowatorskich formach treningu, inni mówią wprost o zastrzykach z hormonów końskich.

Jednak nasz reporter wszedł w posiadanie materiałów, które rzucają zupełnie nowe światło na całą tę sprawę. Drodzy Państwo, z całą odpowiedzialnością musimy w tym miejscu ogłosić, że Pan Krzysztof Sas-Nowosielski jest przedstawicielem cywilizacji pozaziemskiej. 13 lat temu przybył on wraz z kilkoma innymi osobnikami z planety Betta Gamma w gwiazdozbiorze Centaura. Ich statek został zmuszony do awaryjnego lądowania, a rozbitkowie przyjęli postać ludzką i zasymilowali się z naszą społecznością. Jednak łatwo odróżnić ich od ludzi, gdyż zdradza ich nadzwyczajna siła, która jest jedną z cech rasy betagamańskiej. Poniżej publikujemy wiele mówiące zdjęcie, na którym bez trudu rozpoznają Państwo charakterystyczną twarz Sasa.

Krzysztof Sas Nowosielski

Na zdjęciu: Trzech członków załogi latającego spodka zaraz po katastrofie. Sas z prawej.


Redakcja WdAhu dysponuje również zdjęciami kilku innych kosmitów i istnieją uzasadnione obawy, że wśród lubelskich wspinaczy także znajduje się przedstawiciel obcych. Apelujemy do niego, aby sam się przyznał do pozaziemskich właściwości, w końcu i tak wszyscy wiemy, że Ziemianin nie jest w stanie zrobić 25 małych przewieszeń non-stop.

KĄCIK PRANIA UMYSŁU  






Ta ręka wcale nie jest złamana, ta ręka wcale nie jest złamana, ta ręka wcale nie jest złamana...

(Jeżeli złamanie jest otwarte, włóż kości na miejsce, powtórz sentencję 50 razy, a następnie przystąp ponownie do treningu)







REKLAMY I OGŁOSZENIA 



Chciałbym niniejszym zareklamować swoją osobę: jestem przystojnym szatynem, wzrost 178 cm, dobrze zbudowanym, wspinam się już od 9 lat i chyba nieźle mi to idzie, a poza tym bardzo siebie lubię.
Tadeusz W.

Kupię sterydy, w każdej ilości, cena nie gra roli.
Alfred Bardzomocny