WdAhu Wallzine Wspinaczkowy Nr 5
wrzesień 2000
Motto numeru: Prawdziwa buła jest jak wino- im starsza tym lepsza.
|
|
Jakimś dziwnym trafem 26 maja odbyła się kolejna edycja naszych małych,
lokalnych, amatorskich zawodów boulderowych- Bania 2000.
Wśród panów triumfował Peter, któremu chyba trening przybloków na listwach
barowych przynosi najlepsze rezultaty, a wśród dziewczynek, tradycyjnie już,
zwyciężyła Mała Madzia udowadniając tym samych, że od pozostałych zawodniczek
dzieli ją przepaść kilku klas wspinaczkowych. Elektryk, który w eliminacjach
osiągnął najlepszy wynik, w finałach udowodnił, że naga buła techniki nie
przeskoczy. Natomiast Muppet dał wspaniały pokaz siły absolutnej palców, który
zapewnił mu drugie miejsce (ten młodzieniec jeszcze was przerazi). Najbardziej
chyba w całej tej zabawie cieszy fakt, że pojawiły się w końcu 'nowe twarze'
w finałach, tzn. Banan i Baton. Czyżby w końcu nadchodziła zmiana pokoleń?
Wyniki:
Kobietki
l. Mała Magdzia
2. Aśka
3. Marta K.
Faceci
l. Peter
2. Muppet
3. Pan Kierownik
Nareszcie coś drgnęło w skałach. Mała Madzia poprowadziła: Negatyw 6.2 RP,
Sokowirówkę 6.2+ RP, Myśliwych z Jurgowa 6.2+ RP, Telewizor 6.3+ RP, i...
no właśnie, i Lekcję Tańca 6.4 RP, tym samym potwierdzając, że wśród pań
(jak również wśród wielu panów) w tym miasteczku nie ma sobie równych.
Serdecznie gratulujemy i czekamy na jeszcze.
Magda Karaś pokonała Myśliwych z Jurgowa 6.2+ RP, Prostowanie Prawej
Pilchówki 6.2+ RP, Brzytwę Okhama Wprost VI. 2+ RP, Świnię, Która Zna Karate 6.2 RP
oraz Płytę Szymendery 6.2 RP. Łoj, łoi dziewczyna.
Burdzan dołączył do dość licznego już grona pogromców Krakowskiego
Spleena 6.4 RP oraz Strzału w Dziesiątkę 6.4 RP. Warto nadmienić przy okazji,
że Burdzan pokonał Strzał 'właściwym' patentem, czyli wprost, bez no-handowej
półki po lewej. Taki wariant można bezpiecznie wycenić na pełne 6.4. Jednak
dość nielogiczny rest na wygodnej półce po lewej, praktykowany przez wiele osób,
powinien chyba obniżać wycenę drogi o co najmniej 0,5 punktu.
Doktor sieknął Mandolinę Ogiera 6.4 RP. A jednak, przynajmniej
niektórym, reforma Służby Zdrowia wychodzi na zdrowie.
Muppet w końcu nauczył się podstawowych kroków tanecznych na
Lekcji Tańca 6.4 RP, tylko po to, aby w rytmie modnej obecnie bossanovy
rozprawić się błyskawicznie z Pi-Chingiem 6.4+ RP (startując z kamienia).
W dwa tygodnie później nasza ścianowa maskotka dokonała pierwszego,
poważniejszego w swoim krótkim żywocie, zbliżenia z płcią przeciwną,
prowadząc Porozmawiajmy o Kobietach 6.4+/5 RP. Niepokój redakcji WdAhu
wzbudził jednak fakt, że Muppet w trakcie zbliżenia był tak podniecony
wkładaniem palców w różne dziurki, że wahał się czy nie ominąć drugiej wpinki.
Muppeciku, tak nie można, pamiętaj, że jeśli już decydujesz się na rozpoczęcie
regularnego wspinania, musisz być wystarczająco dorosły, aby zawsze pamiętać
o odpowiednim zabezpieczeniu. No cóż, może trochę narwany, ale z pewnością
bardzo silny chłopak.
Generał poprowadził Krakowskiego Spleena 6.4 RP.
Po latach katorżniczego treningu, niezliczonych próbach i żelaznym reżimie
żywnościowym Tuptak uporał się ze swym odwiecznym problematem,
prawdziwym wyzwaniem swego życia, czyli Magnetowidem 6.3+ RP. Jak sam
stwierdził: "Teraz mogę już odejść na zasłużoną emeryturę wiedząc, że spełniłem
swój wspinaczkowy obowiązek." Wygląda jednak na to, że emerytura chwilowo odwleka
się, gdyż, wkrótce potem, ten człowiek o bule z żelaza poprowadził Prostowanie
Wariantów Klasycznych 6.3+/4 RP. Przejście należy zaliczyć do szczególnie
ekskrementalnych, ze względu na wyjątkowo poważną awarię jelit.
W chwilę po prowadzeniu Tuptaka doszło do kolejnego ważnego wydarzenia sezonu.
Mrówa pociągnął Warianty w ciągu. Niby nic takiego, a jednak Mrówa nigdy
wcześniej nie macał klameczek na tej drodze i znał jedynie "wyśmienite", jak
stwierdził sam Tuptak-podpowiadacz, patenty forlaufera. A zatem 6.3+/4 flash,
czyli wynik już całkiem sympatyczny, szczególnie, że w tym mieście praktycznie
nikt nie wspina się w stylach szybkich i eleganckich, przedkładając ponad nie
lata cienkiego postękiwania na wędeczkę. Mrówa jesteś Wielki!
W Dolomitach pada, o czym przekonali się Darek, Pan Trener Grzegorz, Jacek oraz
Domino w trakcie wymuszonych odwrotów w deszczu i śniegu podczas wypadu
na Gruppo di Sella, który miał miejsce pod koniec lipca. Pomimo deszczu
udało się naszym dzielnym chłopcom ukończyć kilka dróg do 350m i o trudnościach do V.
|
'Ja nie jestem głupi. Ja tylko wolno myślę.'
zasłyszane
'Moje mejle były i są zawsze dobre'
Masztalski
'Lepiej mieć małego, niż wcale.'
Dominik (z KULu)
'Siedzi dwóch wspinaczy pod skałą.
-Co jesz?
-Banana
-A czemu taki brązowy?
-Bo jem go już drugi raz.'
dowcip Petera
'A tutaj jakiś baran zlazł ze szlaku i się drze!'
przewodnik tatrzańskiej wycieczki komentujący dobiegającą ze ściany komendę: 'Mam auto, możesz iść!'
'-Po chuja wsadziłeś tam palce?
-Nie po chuja, tylko po pierwszy paliczek.'
Muppet
'La Hujoza'
popularne w Dolomitach
'Pan Parametr nie żyje'
Doktor
'Mam problema'
Muppet Wizjoner pod ścianką boulderową
'Siedzę tu już od maja. Czasem nie miałem co jeść. Ci mi dali, tamci mi
dali. W końcu trzeba się zdecydować: wspinanie, czy jedzenie.'
Rafał Moucka
'Aby się wspinać, trzeba zostać prawdziwym samurajem.'
Domino
'Wspinanie albo żona.'
Grzegorz G.
'Falafel'
określenie często używane pod Dupą Słonia wyrażające wszystko od chujowej pogody do pięknego przechwytu
'I tym sposobem zatrzymałem rozwój historii polskiego wspinania. Pewnie facet do
końca życia myślałby, że zrobił jakieś popieprzone 6.2.'
koleś z Katowic po tym jak zwrócił Domino uwagę, że droga na którą ten się wybiera
w oesie ma wycenę 6.5+/6.6, a nie 6.2
'Życie jest parametryczne'
Doktor
'Nie mam zdrowia do wspinania. Dobrze, że apetyt chociaż mam.'
Bugi pochłaniając kiełbasę za 6.3
|
Zawsze chciałem wygrywać. No, cóż taki już jestem. Już jako dziecko
chciałem być najlepszy. Pamiętam, że nigdy nie potrafiłem znieść, gdy
ktoś budował wspanialsze zamki z piasku. Jeśli już nawet komuś się to
udało, wtedy mówiłem mu, że wołała go mamusia, a gdy odchodził, równałem
budowlę z ziemią, a raczej z piaskiem. Gdy wracał zdezorientowany
(w końcu nikt go nie wołał), mówiłem mu, że to Pawełek, czy inny Maciuś,
zniszczył mu zamek. Zazwyczaj dochodziło do bójki między frajerami, w
której zacietrzewienie nie pozwalało na żadne tłumaczenia. To właśnie wtedy
nauczyłem się, że zwycięstwo osiąga się nie przebierając w środkach. W
końcu to cel jest święty, a metody mogą pozostać grzeszne. Później, już na
studiach, zainteresowało mnie wspinanie. Spodobała mi się ta atmosfera
skrajnego egocentryzmu połączona z bezwzględną rywalizacją, przez niektórych
eufemistycznie nazywana 'specyfiką sportu'.
Niestety, nie stanowiłem dobrego materiału na wspinacza: za chudy, za długi,
bez bezkresnych równin pleców pooranych wąwozami mięśni, bez bicepsów wielkich
jak arbuzy, brakowało mi również języka ostrego niczym tłuczone szkło. Jednak,
pomimo tych wszystkich wad, miałem jedną wielką, podstawową, niezastąpioną
zaletę- nieposkromione pragnienie bycia najlepszym- trawiące wnętrze mojego
mózgu niczym kwasy żołądkowe.
Szybko zorientowałem się, że nie za bardzo mam szansę na podbudowanie swojego
nienasyconego ego poprzez bezpośrednie starcie w boulderingu, tutaj wszystko
rozgrywa się czarno na białym. Choć czasami udawało mi się trochę oszukać- a
to podhaczyłem się o kancik, a to wstawiłem się jeszcze na jakiś zakazany
stopieniek, a to przetarłem komuś klameczki szczoteczką wysmarowaną w smalcu.
Jednak generalnie to byłem marniutkim boulderowcem i wszelkie kanty niewiele dawały.
Postanowiłem więc spróbować szans w zawodach. Pewnie brzmi to trochę
paradoksalnie, pamiętajcie jednak, że tutaj pole do matactw jest o wiele większe.
Tak się jakoś złożyło, że właśnie szykowała się w naszym mieście większa
impreza boulderowa.
Pierwszą rzeczą, jaką uczyniłem była 'konsultacja' z sędzią głównym. Rozsądny
facet. Stwierdził, że w zasadzie to zawody są już od dawna kupione, ale jest
otwarty na interesujące propozycje. Podałem cenę. Tylko się zaśmiał. Powiedział,
że to nie bal charytatywny, ale poważna impreza sportowa. Podał mi swoją cenę.
Przez chwilę chwytałem powietrze w płuca. On tylko się uśmiechał. W końcu się
dogadaliśmy. Musiałem zastawić samochód, ale za to miałem pewność, że nikt mnie
już nie przebije. Ustaliliśmy plan działania.
W noc przed zawodami, gdy układano przystawki, zostałem wprowadzony na ścianę,
a układacze wytłumaczyli mi wszelkie możliwe kruczki. Ich teoretyczne dywagacje
zostały przerwane przez nieoczekiwane zdarzenie: z zewnątrz, przez małe okienko
dobiegły nas w pewnej chwili stłumione głosy: 'Zirytowany, podsadź mnie kurcze
wyżej.' 'Jejku, już więcej nie mogę Mechaniku, masz za ciężką pupę.' Spojrzałem
zdezorientowany na sędziego. 'Spox,' powiedział, 'sprawdziliśmy. Przez te
okna nic nie widać, więc frajerzy mogą sobie zaglądać do woli. Budynek jest
dobrze zabezpieczony.' Powróciliśmy więc niewzruszeni do oględzin. Kazali mi
się przystawić. Niestety nie mogłem nawet pierdnąć, ups, bardzo przepraszam,
nie mogłem nawet stęknąć zapaleń problematów z eliminacji. No to mamy kłopot,
co teraz? Jak mam wygrać zawody będąc najsłabszym z zawodników? Spojrzałem
zrozpaczony na sędziego, który niczym dobry ojciec wbił we mnie swoje spokojne,
niebieskie oczy i rzekł: 'Nie martw się, już nie takie dupy, tzn. pupy, jak ty
wygrywały nasze zawody. Zastosujemy strategie socjo-techniczne, kodowanie
podprogowe, przeprogramowanie ośrodków wzrokowych, hipnozę grupową, zbiorowe
halucynacje, LSD, autosugestię etc. etc. Jeżeli Wallenrodowi udało się wygrać
nasze zawody (z nieznaczną tylko pomocą z naszej strony), to każdy może to
zrobić.'
I tak też się stało. Gdy przyszła chwila mojego startu nie byłem w stanie wykonać
nawet najprostszych ruchów na przystawkach, jednak tłum widzów widział jedynie
stylowe flashe w moim wykonaniu. W nagrodę dostałem nędzny polar. Trochę to
śmieszne w porównaniu z sumą, która zasiliła szwajcarskie konto sędziego głównego.
Jednak chwała i nieśmiertelność nie mają ceny. Od razu po zawodach podniosły się
oburzone głosy podejrzliwych. 'Coś musiało być nie tak, pewnie patentował
przystawki.' Słuchałem tego z pobłażliwym uśmiechem na twarzy. Co oni mogli
wiedzieć o gigantycznej machinie socjo-technicznej kryjącej się za tymi zawodami.
Nawet przez myśl im nie przemknęło, że są w rękach psychopatów, którzy bawią się
ich mózgami jak klockami lego, przestawiając poszczególne elementy wedle własnej,
chorej logiki.
Nazwisko naszego informatora pozostaje do wiadomości redakcji wdAhu
(choć jeśli już tak bardzo to was interesuje to facet ma około 186 cm,
jest szczupłym szatynem, chodzi w polarze Mount&Wave'a i plecaku Karrimora
i ma na imię Peter)
Komentarz WdAhu:
Olaboga, toż to skandal! Czyż nie ma już żadnych świętości na tej ścianie?
Nawet zawody, ta sympatyczna, niezobowiązująca zabawa, zamieniły się w
bezwzględną rywalizację, w której liczą się tylko pieniądze i układy. Kto za
tym stoi? Trzeba zmienić tą klikę rządzącą na górze. Rządy kolesi już się
skończyły. Nadszedł czas, aby wziąć sprawy w swoje ręce. Skrytoboulderowym
kłamczuszkom mówimy zdecydowane NIE!
|
SŁOWNIK SLANGU WSPINACZKOWEGO |
Jeśli zdarzyło ci się kiedyś zastanawiać, o czym właściwie ci faceci mówią,
zapoznaj się z tym mocno wybiórczym słowniczkiem slangu, a może coś ci się rozjaśni.
boulderowiec - facet, który kupą mięśni stara się zamaskować swój lęk wysokości
Kotłownia - klub towarzyski, którego członkowie mają za cel wyrobienie sobie jak najlepszego mniemania o swoim wspinaniu przy jak najmniejszym wysiłku treningowym
pakernia w piwnicy - wspinaczkowy ekwiwalent masturbacji
pierdolnąć (grzebnąć, walnąć, dać ciała, dupnąć) - wykonanie tej czynność po raz pierwszy stanowi wspinaczkowy odpowiednik defloracji
Podgrodzie - patrz: rzęch
przystawka bularska - nikt nie ma dość siły
przystawka techniczna - nikt nie wie o co chodzi
rzęch - patrz: Podgrodzie
spotować - akceptowana społecznie czynność w wykonaniu heteroseksualnego mężczyzny polegająca na chwytaniu partnera za tyłek
szkoła wspinania KBJO - Kurwa, Bar Już Otwarty?
szpejsnob - GoreTex, Scarpy, plecak Tatanki, pol ar Northface'a, czapka LaSportivy, podkoszulka 5.10, i rękawiczki Alpinusa stanowią niezbędny ekwipunek na wyprawę do kiosku
wspinacz towarzyski (inaczej Wuefistka) - dziewczyna (zazwyczaj), która przychodzi na ścianę, gdyż lubi przyglądać się umięśnionym, półnagim mężczyznom w obcisłych gaciach z lycry
wspinaczka zimowa - można ją uprawiać od listopada do kwietnia truchtając na sesyjkę boulderową w Kotłowni
wytrzymałościówka - droga, która na przedramionach wspinacza wyciska mapę działów wodnych naszego kraju
|
A WIĘC SĄDZISZ ŻE JESTEŚ WSPINACZEM?* |
Test ten stanowi wolne tłumaczenie artykułu, autorstwa Johna Bartona, opublikowanego
w fanzinie The Thing. Za każdą twierdzącą odpowiedź przyznaj sobie 1 punkt
(nie przegap punktów bonusowych).
#Moda
Czy kiedykolwiek siedziałeś w knajpie mając na sobie skiny?
Mając na sobie bularkę?
Punkt dodatkowy, jeśli wstąpiłeś w niej na pogrzebie lub weselu.
Czy nosiłeś następujący zestaw: bularka nałożona na podkoszulkę, a krótkie
spodenki nałożone na skiny, przy czym całość przynajmniej w trzech
kontrastujących kolorach? Zastanów się dobrze, mamy dowody fotograficzne.
Czy masz długie włosy i brodę? Dopisz 3 punkty bonusu, jeśli jesteś dziewczyną.
Czy wspinasz się z opaską na głowie, gdyż (punkt za każdą odpowiedź):
- widziałeś wiele zdjęć z Yosemitów?
- Ron Kauk to twój idol?
- ty jesteś Ron Kauk?
- opaska nadaje się świetnie na pętlę przy wycofie z drogi?
#Naprawde żałosne
Czy widziałeś 'Cliffhangera' w kinie?
Czy kiedykolwiek fantazjowałeś o strzale do ostatniej klamy podczas sexu?
Wspinacze, którzy poprowadzą drogi powyżej 6.5, dostają dodatkowy punkt,
jeśli w ogóle uprawiali sex.
Ile posiadasz przewodników wspinaczkowych po Łutowcu? Punkt za każdy; punkt
dodatkowy, jeśli któryś z nich napisałeś. (Pamiętaj, że 5p. to dość mizerny wynik
jak na kogoś naprawdę żałosnego)
#Wspinanie
Po ilu różnych rodzajach skały się wspinałeś? Punkt za każdy, przy czym
pamiętaj, że żywica epoksydowa to nie jest skała.
Czy powiedziałeś swojej nowej dziewczynie: "To łatwe, po prostu używaj
chwytów?" Punkt bonusowy, jeśli powiedziałaś to swojemu nowemu chłopakowi.
Czy poprowadziłeś już swoją własną drogę?
Punkt dodatkowy, jeśli w jej nazwie znajduje się twoje nazwisko.
Czy masz już sponsora? Nie chodzi tu o darmowe naklejki Boreala.
Czy wymieniono twoje nazwisko w magazynie wspinaczkowym?
Czy spędziłeś więcej niż 5 godzin w strefie izolacji, tylko po to, aby
odpaść przed pierwszą wpinką na drodze eliminacyjnej?
Czy próbowałeś kiedyś poprowadzić jakąś drogę więcej niż 15 razy (punkt extra,
jeśli ci się to ostatecznie nie udało)?
Czy rzuciłeś kiedyś od niechcenia: 'Czy mógłbym szybko przeżywcować tę drogę,
zanim przystawicie się do niej na wędkę'?
Oplastrowałeś kiedyś więcej niż 5 palców równocześnie? Punkt dodatkowy, jeśli spod
plastrów ciekła ci krew, dwa punkty jeśli poprowadziłeś w tym stanie 'Telewizor'.
#Maniak szpejowy
Czy wiesz, jaka jest różnica pomiędzy Fusion S1 a Fusion S2 a Fusion S3?
Czy posiadasz RP O (ewentualnie skyhooka)? Punkt dodatkowy, jeśli na nim latałeś.
Wytłumacz poniższe skróty: UIAA, PZA, CE, KN, LKW (punkt dodatkowy, jeśli
rzeczywiście potrafisz wytłumaczyć LKW)
#Prawie tak było
Czy robisz VI-stki zimą?
Czy często powtarzasz: 'Ten ruch jest prosty, ale dzisiaj jakoś nie jestem w formie'?
Czy przeszedłeś w OSie drogę:
- na której wcześniej widziałeś wspinającego się?
- którą wcześniej patentowałeś?
- na której zaliczyłeś lot?
Czy zdobyłeś najwyższy szczyt Ameryki Północnej?
Czy byłeś w Nepalu?
#Bez skrupułów
Wykułeś kiedyś fajną, wygodną klameczkę na swojej drodze? Punkt dodatkowy,
jeśli zrobiłeś to na cudzej drodze.
Czy namalowałeś już więcej niż 30m ogranicznika (punkt extra, jeśli był
to ogranicznik po obu stronach drogi)?
Czy podpowiadałeś komuś strzał do klamki, której nie było?
#Zwykła głupota
Czy wspinałeś się w Podgrodziu?
Czy liczyłeś na dobrą pogodę na Ścianie Troli?
Czy zaliczyłeś nocny wycof z Załupy H? Punkt dodatkowy, jeśli zrobiłeś to
ponownie dwa dni później.
Czy kupiłeś czerwony kask dla tej samej przyczyny, dla której pokłady operacyjne
okrętów wojennych były malowane na ten kolor?
Czy wspinałeś się:
- nocą?
- nocą po trzech piwach?
- nocą po trzech piwach i na własnej asekuracji?
WYNIKI:
Niewiele punktów - Albo jesteś nowy w te klocki, albo należysz do sekcji łuczniczej.
Trochę punktów - No cóż, pewnie to wygląda tak: masz buty Saltica, jeździsz w
Rzędki na 1 Maja, ale tak naprawdę to podniecają cię tylko nocne wycofy w ulewie,
ciężkie wory, hakówki, obozy na 7000, odmrożone palce etc., itp., itd. Nie martw
się, i tak jesteś prawdziwym mężczyzną.
Masę punktów - Tobie to już nic nie pomoże.
* to niekoniecznie jest powód do dumy
@free Tłumaczenie & adaptacja Y na podstawie TheThing
|
PRAWDZIWA I PRZERAŻAJĄCA ZARAZEM HISTORIA PEWNEGO DOKTORA, KTÓRA WYDARZYŁA
SIĘ W MAŁYM PROWINCJONALNYM MIASTECZKU
epizodII
Doktor pędził niczym szaleniec, nie oglądając się za siebie, na oślep.
Głuchy stukot kroków. Jego drobna sylwetka otulona w trzepot czarnego
płaszcza pojawiała się w kałużach żółtego światła ściekających z rzadko
stojących latarni tylko po to, aby w ułamek sekundy później znowu pogrążyć
się w ciemnościach. Ledwo mogłam za nim nadążyć, jednak coś nakazywało mi
ścigać wymykającą mi się zagadkę. Jakiś wewnętrzny nakaz zmuszał mnie do
uczestnictwa w całym tym szaleńczym pościgu, choć resztki zdrowego rozsądku
podpowiadały, że to szczyt głupoty- biec za nieznajomym doktorem z przychodni,
który pewnie jest lekko obłąkany, a może uzależniony lub śmiertelnie przerażony
z jakichś nieznanych mi powodów. To nie twoja sprawa. Wracaj do domu. Czemu
zachowujesz się tak beznadziejnie irracjonalnie? A ja pędziłam dalej, coraz
głębiej w mrok parku, w objęcia nagich ramion listopadowych drzew, na spotkanie
tajemnicy, na spotkanie przeznaczenia.
Przecięliśmy opustoszałe blokowisko, wbiegliśmy pomiędzy drzewa parku, ścigany
nawet nie spojrzał w lewo, zanim przebiegł przez dwa martwe, pasma wilgotnego
asfaltu, całkowite delirium. Zaczynało mi już brakować sił, gdy znów zanurzyliśmy
się w labirynt smutnych drzew, lekko pod górę, następnie po jakichś starych,
kamiennych schodach, już prawie gubiłam go z oczu, gdy zobaczyłam przed nami
światło, zwolniłam, u szczytu schodów prawie stanęłam, mój własny oddech zaciskał
ręce na mojej szyi, zdążyłam jednak zobaczyć jak czarny płaszcz doktora znika w
wąskich drzwiach budowli, która wyrosła przede mną pośród mroku, zatrzymałam się
zdezorientowana, ciężko dysząc, skotłowane myśli uderzały o ścianki mojej czaszki
niczym spłoszone nocne ptaki.
Próbowałam przebić wzrokiem czerń, aby oddzielić w tym swoim prywatnym akcie
stworzenia wilgotną ciemność od wilgotnego betonu, aby wprowadzić ład linii,
perspektywy, faktury, kształtu, aby ujarzmić chaos nocy; pośrodku tego mrocznego
parku stał kamienny grobowiec- masywny, toporny, przysadzisty, niewzruszony. Brudno
brunatne światło niechętnie wyciekało przez wąskie oczy umieszczonych wysoko nad
ziemią okien; razem ze światłem dotarł do mnie pomruk muzyki- ponurej, wściekłej,
zajadłej, niczym skowyt łańcuchowego psa. Stałam niezdecydowana. Sama, zagubiona,
w mroku. Zawróć, jeszcze masz czas, w końcu nic się nie stało, wrócisz do domu i
zapomnisz o całym zdarzeniu. Wolno, bardzo wolno ruszyłam w kierunku budynku
czającego się przede mną w wilgoci listopadowej nocy. Zawróć. Liście z cichą
skargą szeleściły pod moimi stopami. Te drzwi jakby czekały na mnie, jakby były
tu zawsze, starsze od wzgórz, czekając na mnie, czekając cierpliwie, świadome,
że w końcu przybędę i przejdę przez nie na drugą stronę.
Zawróć, jeszcze masz czas. Wpatrywałam się w szparę światła pod drzwiami. To
światło było gęstsze od mroku. Ze środka dobiegły mnie głosy, szereg głosów,
jakieś rozdzierające krzyki, wycie - zwierzęce? ludzkie? AAAJESZ...OMINIK AAAAJESZ
Jakże przerażające muszą być barbarzyńskie rytuały odprawiane wewnątrz tego
przeklętego sarkofagu skoro ludzkie płuca są w stanie wydać z siebie tak nieludzki
skowyt.
Stałam przed drzwiami, przez które doktor dostał się do środka sarkofagu. Nie wiem
jak dużo czasu minęło. Z jednej strony czułam jak kolejne martwe minuty ocierają
się o moją pobladłą twarz, a z drugiej mój mózg musiał już dawno porzucić cztery
wymiary czasoprzestrzeni zakreślając w ciemnościach własną trajektorię strachu.
Stałam tam, martwa, pusta, wpatrując się w drzwi przed sobą. Moja prawa ręka, bez
udziału mojej woli, wznosiła się milimetr po milimetrze ku klamce, nieuchronnie.
Odwróć się, uciekaj. Klamka zapadła się w dół pod ciężarem mojej dłoni.
Ostrza światła wbiły się w moje źrenice. Zanurzyłam się w tym świetle, tym wrzasku,
tym przerażeniu...
CDN już wkrótce
|
Życie to coś więcej niż tylko sex, alkohol i wspinanie.
© OTE97
|
Czy zastanawiałeś się kiedyś nad celowością swoich działań, w końcu jesteś
istotą rozumną, królem wszelkiego stworzenia, dumnym Homo Sapiens, powinieneś
działać w sposób racjonalny, uzasadniony, jeśli już coś robisz, powinieneś
wiedzieć, po co zadajesz sobie cały ten trud, zdawać sobie sprawę jaki jest
sens twoich działań, jeśli tego nie wiesz równie dobrze mógłbyś być rośliną
wegetującą w słodkim błogostanie niezmąconym nawet cieniem samoświadomości,
albo zwierzęciem osaczonym poprzez swój własny instynkt, zawsze zadawaj sobie
pytania o cel swoich działań, o ich sens, szukaj na nie odpowiedzi. A więc, a
więc po co kupiłeś kolejny numer tego zina? Słucham? Mówisz, że jest wyjebisty.
Hmm, no cóż, taka odpowiedź całkowicie mnie satysfakcjonuje.
|